Pierwsze pochodziły jeszcze z weekendu, ale o ile rezygnację ministra ds. brexitu Davida Davisa rynek przyjął w miarę spokojnie (choć funt tracił szczególnie do euro), o tyle odejście znacznie popularniejszego ministra spraw zagranicznych Borisa Johnsona wywołało jego prawdziwe załamanie. W poniedziałek gwałtowna deprecjacja funta względem dolara umożliwiła amerykańskiej walucie obronę kluczowych technicznych poziomów także względem euro, które nie zdołało przetestować oporu na poziomie 1,18 EUR/USD. Rezygnacja dwóch ważnych ministrów traktowana jest jako forma protestu przeciwko planowanemu rozmiękczeniu brexitu. Tym samym kolejne przeszkody, które pojawiły się w trakcie trudnych negocjacji, prowadzonych w sprawie wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej, stają się testem dla pozycji T. May nie tylko w negocjacjach z Brukselą, lecz także w kontekście jej pozycji w kraju i szans na zachowanie teki.
Zgodnie z propozycjami przedstawionymi w piątek brytyjska premier zakłada zachowanie zintegrowanego rynku wymiany towarów między Unią Europejską a Wielką Brytanią, natomiast z resztą świata porozumienia i umowy handlowe ustalane byłyby oddzielnie. Podejście to siłą rzeczy nie jest mile widziane przez bardziej radykalną frakcję Konserwatystów, wśród których panuje ogólny sprzeciw wobec wszystkich praw i przepisów mających genezę w UE. Posada T. May ponownie staje się niepewna, a w konsekwencji tego wartość dotychczasowych ustaleń staje pod znakiem zapytania. Nic dziwnego, że sama premier przyznała, że należy przyspieszyć prace nad rozwiązaniami awaryjnymi, gdyby negocjacje zakończyły się fiaskiem.
Brexit brexitem, ale co tak naprawdę wydarzenie to (jeżeli w końcu oficjalnie dojdzie do skutku) oznacza dla londyńskiej giełdy? Na co dzień próżno poszukiwać opinii, które miałyby aspekt rynkowy, gdyż uwaga na razie skupia się wyłącznie na polityce. Natomiast prawda jest taka, że olbrzymia przewaga przychodów generowanych przez spółki notowane na londyńskim parkiecie pochodzi z zagranicy, a zatem osłabienie funta, który jest naturalnym następstwem brexitowej rewolucji, jest dla nich swego rodzaju poduszką ochronną. Umiędzynarodowienie oraz mocna koncentracja w spółki energetyczne, a także bankowe, dodatkowo sprawia, że rynek ten w przeważającej mierze reprezentuje cechy defensywne.