Projekt ten zostanie przekazany w najbliższych tygodniach Komisji Europejskiej, która z pewnością nie będzie zadowolona z takiego obrotu spraw. Wprawdzie rozszerzenie deficytu nie jest w tej chwili wielką tragedią, bo limit narzucony przez UE wynosi 3 proc., niemniej obecna sytuacja pokazuje, że władze Włoch zamierzają realizować obietnice wyborcze bez względu na zdanie Unii. Warto w tym momencie cofnąć się o kilka miesięcy i przypomnieć sobie przebieg formowania obecnej koalicji Ruchu Pięciu Gwiazd i Ligi. Wśród postulatów i pomysłów pojawiały się wówczas m.in. kwestie umorzenia przez EBC długu Włoch w kwocie 250 mld EUR czy też zachowania opcji wyjścia z Unii.
Jeżeli już mowa o wyjściu z UE, należy powiedzieć kilka słów o brexicie. Ostatni szczyt w Salzburgu okazał się kolejną porażką premier May – trudno bowiem oczekiwać ustępstw Brukseli, która za wszelką cenę próbuje udowodnić, że brexit jest nieopłacalny. Gdyby było inaczej, pierwsze w kolejce do wyjścia z Unii stanęłyby chociażby wspomniane Włochy. Czas nieubłaganie płynie, a wraz z nim rośnie prawdopodobieństwo nieuporządkowanego brexitu, który mógłby wywołać chaos nie tylko po stronie brytyjskiej, lecz także europejskiej. Tymczasem brytyjską premier krytykują zarówno politycy europejscy, jak i przedstawiciele jej własnej partii – nie jest jednak osamotniona w swym trudnym losie, z podobnymi problemami walczy też Angela Merkel...
O tym, że niemiecki ordnung przestał działać, wiedzieliśmy już rok temu. Dokładnie przez 161 dni szefowie partii CDU/CSU prowadzili trudne rozmowy w sprawie utworzenia koalicji. Gdy ostatecznie udało się stworzyć rząd, na niemiecką kanclerz spadły kolejne problemy – tym razem związane z CSU w sprawie polityki migracyjnej. Gdy dodamy do tego pozbawienie kontroli nad frakcją CDU/CSU (utrata stanowiska przez V. Kaudera, zaufanego szefa parlamentarnej frakcji CDU/CSU), wieszczony już od kilku miesięcy początek końca Angeli Merkel staje się coraz bardziej realny.
Niewątpliwie wspomniane czynniki polityczne silnie działają w ostatnich dniach na eurodolara, który ponownie zbliżył się do 1,15. Gdy dodamy do tego utrzymywaną w jastrzębim tonie politykę Fedu oraz fakt, że wymienione problemy pozostają nierozwiązane, przebicie tego poziomu ponownie należy brać poważnie pod uwagę. Tymczasem mocny dolar jest utrapieniem dla rynków wschodzących. Czy zatem czeka nas kolejna fala wyprzedaży na EM? Mogłoby się zdawać, że „próg bólu" znajduje się blisko.