Zmienność zarówno historyczna, jak i implikowana jest na historycznie niskich poziomach. Taki obraz rynku złotego zupełnie nie koresponduje ani z silnym załamaniem na rynkach akcji, ani powrotem ryzyka politycznego w Europie za sprawą awantury o kształt włoskiego budżetu, ani osiągnięciem przez dochodowość dziesięcioletnich amerykańskich obligacji skarbowych pułapu 3,25 proc.
Z globalnych rynków akcji w październiku wyparowało około 5 bilionów dolarów. Uporczywa hossa na Wall Street, dotychczas ostro kontrastująca z zachowaniem pozostałych indeksów, zwłaszcza rynków wschodzących, w końcu zatrzęsła się w posadach.
Obawy o perspektywy chińskiej gospodarki oddają dwucyfrowe spadki wskaźników Shanghai i Shenzen Composite. Od początku roku obniżyły się one już o odpowiednio ponad 20 i 30 proc. Deklaracja zejścia przez rząd Di Maio ze ścieżki redukcji deficytu budżetowego nie tylko ciąży europejskim rynkom akcji, ale przede wszystkim przekłada się na ostrą wyprzedaż włoskich papierów skarbowych i wzrost miar ryzyka kredytowego do niebezpiecznych pułapów.
Z kolei wzrost dochodowości amerykańskich obligacji jak magnes stalowe opiłki wyciąga kapitał, który m.in. w ubiegłym roku szerokim strumieniem płynął do gospodarek emerging markets.
Spośród wszystkich tegorocznych rynkowych tendencji właśnie ta okazuje się najtrwalsza, poniekąd dzięki temu, że na zmianę napędzają ją czynniki makroekonomiczne, fiskalne, monetarne, jak również rosnące ceny paliw.