Prognozy z końca 2017 na 2018 r. w dużym stopniu lub całkowicie się nie sprawdziły. O ile jeszcze WIG20 w miarę się broni (spadek o 7 proc. rok do roku), o tyle słabo wypada mWIG40 (-18 proc.), natomiast mały dramat rozgrywa się na sWIG80 (-27 proc.). Katalizatorami słabości rynku w ujęciu globalnym były umocnienie dolara i słabość rynków wschodzących oraz wzrost niepewności wynikający z twardych negocjacji handlowych między USA a Chinami. W ujęciu krajowym niewypłacalność GetBacku, dynamiczny odpływ środków głównie z funduszy akcji, afera KNF czy w końcu epopeja spółek energetycznych w kwestii budowy elektrowni atomowej oraz cen energii elektrycznej. Powyższe zjawiska sprowadziły WIG20, mWIG40 i sWIG80 do historycznie niskich poziomów. Co istotne, fatalne stopy zwrotu na polskim rynku kapitałowym radykalnie kontrastują z 5-proc. dynamiką wzrostu PKB czy historycznie niską stopą bezrobocia. Dysonans jest jeszcze większy, gdy porówna się skalę hossy amerykańskiego S&P500 ze słabością krajowych indeksów.
Podsumowanie mijającego roku z punktu widzenia krajowego rynku kapitałowego wypada blado. Zwróciłbym jednak uwagę, że po nocy przychodzi dzień, a po burzy spokój, i bolesne katharsis rynku będzie trwało tyle, ile musi trwać, jednakże najniższy PMI dla Polski od września 2014 r. zdaje się sugerować, iż spadek wycen na GPW jest zaawansowany.
Oczywiście obserwatorzy rynku mogą powiedzieć, iż PMI spada od grudnia 2017 r. i właśnie zszedł poniżej granicy 50 pkt, co oznacza spowolnienie w przemyśle, czyli możemy oczekiwać słabszych danych z tej części gospodarki. Jednocześnie giełda jest również wskaźnikiem wyprzedzającym i zazwyczaj zejście PMI poniżej 50 pkt współwystępowało z kulminacyjną fazą przeceny na GPW, ubijaniem dna i początkiem hossy w środowisku skrajnego pesymizmu. Brak rajdu św. Mikołaja czy historycznie słabe nastroje krajowych inwestorów indywidualnych i gigantyczna przewaga wezwań do sprzedaży akcji wobec debiutów sygnalizują zaawansowany rynek niedźwiedzia w Polsce. Jednocześnie blisko dziesięcioletni rynek byka w USA, a przede wszystkim obawy o jego zakończenie, są kluczowym globalnym ryzykiem dla WIG w 2019 r. Przełamanie słabości WIG20 vs. S&P 500 zdaje się sygnalizować koniec blisko dziesięcioletniego kresu relatywnej słabości lub w przypadku niepowodzenia powyższego scenariusza zejście mnożników wyceny polskich spółek do standardów rosyjskich, co w jednym i drugim przypadku oznaczałoby koniec świata, jaki znamy z ostatnich lat. ¶