Wtedy na rynkach panowały wyśmienite nastroje (które etap kulminacji miały osiągnąć pod koniec stycznia), a wskaźniki koniunktury gospodarczej sięgały zenitu. Na początku 2018 r. okazało się, że PMI dla polskiego przemysłu dotarł do 55 pkt, a ekonomiści tryskali optymizmem. Z dzisiejszej perspektywy widać doskonale, że kolejny raz sprawdziła się reguła „redukuj polskie akcje, gdy PMI osiąga 55 pkt". Obecna sytuacja wygląda zgoła odmiennie. Według najnowszego odczytu PMI zawędrował do zaledwie 47,6 pkt, co jest poziomem najniższym od ponad... 5,5 roku.
Na przestrzeni przeszło 20 lat PMI do podobnych poziomów spadał sześciokrotnie. W dwóch przypadkach taki sygnał pojawiał się mniej więcej na półmetku recesyjnej bessy (2008, 2000). W pozostałych czterech (2012, 2005, 2002, 1998) skończyło się jednak na przejściowej zadyszce w gospodarce i paradoksalnie już wtedy opłacało się kupować akcje.
Na tym etapie nie wiadomo więc jeszcze, czy na pewno uda się uniknąć mocno negatywnego scenariusza znanego z lat 2008 czy też 2000–2001. Ale coś jednak wiadomo – choćby to, że bardziej prawdopodobny (67 proc.) jest scenariusz jedynie chwilowej, „typowej" zadyszki w gospodarce, która być może została w znacznym stopniu już zdyskontowana (sygnałów rychłej globalnej recesji nie wysyła też jeszcze krzywa rentowności amerykańskich obligacji). Paradoksalnie jesteśmy w lepszym punkcie cyklu koniunkturalnego niż przed rokiem, gdy wysokie odczyty PMI (i podobnych wskaźników makro) sygnalizowały – trafnie – wysokie prawdopodobieństwo spadków na GPW w horyzoncie wielomiesięcznym.
Już teraz zwraca też uwagę coś, co jeszcze niedawno było nie do pomyślenia – polskie akcje w ostatnim czasie okazują się relatywnie odporne na potężne zawirowania na Wall Street. Indeksy GPW najnowszą falę spadkową za oceanem przetrwały w niezłej kondycji. W efekcie współczynnik siły relatywnej WIG20 względem S&P 500 gwałtownie wystrzelił w górę. Podobne zjawisko widać też na rynkach wschodzących, których indeks mimo kolejnego etapu korekty na Wall Street zdołał się utrzymać wyraźnie powyżej październikowego dołka. Doktryna „America first" na rynkach akcji odeszła do lamusa?
Reasumując, rok 2018 okazał się o wiele gorszy dla rynków akcji, niż wynikałoby z rozbudzonych nadziei. Teraz próg oczekiwań położony jest znacznie niżej. To tworzy miejsce dla pozytywnych niespodzianek, choć zapewne nie tak od razu. ¶