Mimo że indeksy PMI dla przemysłu i usług za styczeń wskazały na 67. miesiąc ekspansji, to tempo rozwoju nie było tak słabe od ponad czterech lat. Już teraz oba sektory są bliskie stagnacji, z pierwszymi od dawna wskazaniami spadającego popytu. Jakkolwiek część winy za obecny stan można zrzucić na przejściowe problemy (przestoje w sektorze motoryzacyjnym, protesty we Francji, niepewność wokół brexitu, wojny handlowe), to jednak natłok czynników ryzyka generuje głębszy niepokój wśród firm. Zauważył to też prezes Europejskiego Banku Centralnego Mario Draghi, który na czwartkowym posiedzeniu przyznał, że bilans ryzyk wokół perspektyw rozwoju przesunął się na negatywną stronę i na kolejnym posiedzeniu w marcu bank dokona oceny sytuacji (mając nowe prognozy) i ewentualnie podejmie odpowiednie kroki.

Wszystko to brzmi jednoznacznie negatywnie i gołębio, a jednak euro kończy tydzień na poziomach niewiele różniących się od tych sprzed tygodnia. Często słychać, że „złe informacje z gospodarki wywołują spadek wartości waluty", ale rzadko pojawia się wyjaśnienie mechanizmu, który taki ciąg przyczynowo-skutkowy umożliwia. Rozszerzeniem jest reakcja polityki monetarnej, gdzie pogorszenie kondycji gospodarki skłania do łagodzenia polityki, co obniża atrakcyjność waluty. Tylko że EBC ma ograniczone pole działania, by przeciwdziałać recesji. Stopy procentowe już są na poziomie 0 proc. lub niżej, a program QE został wstrzymany również dlatego, że bank zaczął się zbliżać do limitów zaangażowania w dług państw. Pojawia się opinia, że na marzec EBC szykuje zapowiedź nowej rundy tanich pożyczek TLTRO dla banków komercyjnych. Jednak cechą takich pożyczek jest ich dobrowolność, czyli ich wkład do płynności w sektorze zależy od tego, ile banków się po nie zgłosi. Trudno zatem TLTRO nazwać potężnym narzędziem ekspansji monetarnej.

Skala reakcji waluty na rozczarowujące dane makro zależy od tego, jakie może pociągać za sobą decyzje banku centralnego. Euro nie może podlegać silnej presji wyprzedaży, gdyż musiałoby to być konsekwencją dyskontowania powrotu gołębiego nastawienia EBC. Prezes Draghi odroczeniem oceny sytuacji do marca chce grać na czas, bo wie, że w jego arsenale zostało niewiele amunicji. W wycenie na rynku stopy procentowej zostały już strzępy z oczekiwań na podwyżkę w tym roku. Gdy to się wyzeruje, deprecjacja euro się zatrzyma, a pozostanie tylko potencjał do pozytywnych niespodzianek. ¶

Konrad Białas główny ekonomista, DM TMS Brokers