Analiza historii wskazuje, że wpływ przerw w pracy administracji na wzrost PKB w Stanach Zjednoczonych jest zazwyczaj niewielki, co tłumaczy, dlaczego przez cały styczeń ta sprawa pozostawała w cieniu negocjacji handlowych z Chinami. Inwestorzy mogli mieć też w pamięci analogiczne wydarzenia sprzed roku.

Nie do końca subtelna różnica jest jednak taka, że wówczas przerwa trwała od 20 do 23 stycznia, w tym roku w najlepszym wypadku wyniesie 35 dni, niemal podwajając dotychczasowy rekord (21 dni w latach 1995–1996). Zgodnie z materiałem przygotowanym przez Kongres koszt wstrzymania prac administracji powinien wynieść około 3 mld USD, ale jest to szacunek oparty wyłącznie na efektach „pierwszej rundy", nieuwzględniający chociażby negatywnego wpływu przerwy na sektor prywatny, w dodatku oparty na założeniu, że stracony czas zostanie odpracowany w kolejnych kwartałach. Cena walki o mur w samym styczniu to już co najmniej 8 mld USD, czyli kwota przekraczająca wartość budowli na granicy z Meksykiem, o którą walczy prezydent Trump. W przełożeniu na PKB jest to około 0,2 pp., czyli 0,8–1,0 pp. mniej w ujęciu zannualizowanym, w którym zostaną opublikowane dane o wzroście.

Spadek dynamiki PKB będzie miał charakter jednorazowy, ale zostanie opublikowany w momencie, gdy obawy przed nadchodzącą recesją są bardzo duże, a podane wartości, choć wyższe od zera, mogą mieć bardzo negatywny wydźwięk. Warto pamiętać także, że sprawa nie jest zakończona, a poniedziałkowy komentarz prezydenta, który szacuje prawdopodobieństwo porozumienia z demokratami na mniej niż 50 proc., sugeruje poważne ryzyko ciągu dalszego.

Jednocześnie nie jest to raczej temat, który miałby wpływ na politykę FOMC, zobligowanego do wybiegania w swoich ocenach stanu gospodarki w przyszłość. Uważamy, że dyskontowany obecnie, być może także ze względu na shutdown, scenariusz, w którym cykl się już właściwie zakończył, jest nadmiernie optymistyczny. W połączeniu z ryzykiem negatywnej niespodzianki w danych o PKB budzi to nasze narastające obawy o szanse na dalszy wzrost.

Na to wszystko nakłada się palące pytanie: jeżeli relatywnie prosta sprawa muru nie została załatwiona do tej pory, jak będą przebiegać znacznie trudniejsze marcowe negocjacje w sprawie amerykańskiego limitu zadłużenia? ¶