Skupmy się tylko na wskaźnikach wyprzedzających. PMI, ISM, Ifo, ZEW wskazywały w ostatnich miesiącach na spowolnienie. Część ostatnich odczytów pokazywała jednak lekkie odwrócenie trendu spadkowego. Kluczowe mogą się okazać dane za kwiecień, kiedy do uspokojenia nastrojów związanych z zakończeniem chińskiego etapu wojny handlowej dojdzie przesunięcie w czasie brexitu. Skupieni na danych gospodarczych, zapominamy jednak o kolejnym wskaźniku wyprzedzającym, który w dłuższym terminie w wielu przypadkach się sprawdzał jako barometr koniunktury. Mam tu na myśli rynki akcji, które od ponad trzech miesięcy sukcesywnie pną się w górę (chociaż nie jest to stały i silny wzrost). Jeśli spojrzymy na wskazania MSCI ACWI, to lokalny dołek koniunktury globalna gospodarka albo ma już za sobą, albo nastąpi on w II kwartale. A to byłoby bardzo optymistyczne wskazanie dla kontynuacji hossy. Trudno oczywiście budować jakąkolwiek strategię inwestycyjną na jednym wskaźniku, warto mieć go jednak z tyłu głowy, by nie popadać w przesadny pesymizm. Dużo będzie też zależeć od czynników niepowiązanych bezpośrednio z giełdami – jak kolejne etapy wojny handlowej i przesunięcie uwagi prezydenta Donalda Trumpa w kierunku Europy Zachodniej.
Patrząc na nieco krótszy termin, uwaga inwestorów skupi się w najbliższych tygodniach na sezonie publikacji wyników za I kwartał w Stanach Zjednoczonych. O zeszłorocznej dynamice poprawy EPS rzędu 20 proc. raczej nikt już nie marzy. Warto sobie jednak zadać pytanie, czy prognozy w przedziale od minus 3 do plus 3 proc. średniej dynamiki zysków w I kwartale nie są zbyt pesymistyczne. Prognozy te nie są bezpodstawne. W tym roku nie działa już stymulacja za pomocą obniżki CIT, a gospodarka globalna rozwija się wolniej, odczuwając realne skutki nałożonych już ceł. Ponadto w ostatnich miesiącach mogliśmy obserwować falę komunikatów ze spółek o obniżeniu prognoz na I kwartał. Spółki w wyraźny sposób zachowywały ostrożność, chcąc przygotować inwestorów na publikację słabszych rezultatów. Jeśli jednak mówimy o prognozach analityków, warto pamiętać, że tradycyjnie mają one bardzo konserwatywne założenia i często wyniki są znacząco lepsze od oczekiwań. Kluczowe będą jednak kolejne kwartały, bo o ile słabsze wyniki za pierwsze trzy miesiące roku nikogo mocno nie zaskoczą, o tyle taki trend w kolejnych kwartałach może nie być dobrym prognostykiem dla kontynuacji hossy. Inna rzecz, że inwestorzy będą musieli nieco zmienić optykę, gdyż trudno obecnie znaleźć czynniki, które pozwoliłyby powrócić EPS na 15–20-proc. ścieżkę wzrostu. ¶