W tym tygodniu wyniki prezentują największe banki, w tym Goldman Sachs, Citigroup, Bank of America i Morgan Stanley, ale także giganci, jak IBM i Honeywell.

Chociaż ceny akcji tych przedsiębiorstw są obecnie najwyższe od jesieni ubiegłego roku, to analitycy oczekują słabszych wyników za I kwartał. FactSet oczekuje, że zyski firm z S&P 500 w pierwszych trzech miesiącach tego roku spadną średnio o 4,2 proc. Gdyby taki stan miał miejsce, oznaczałoby to najsłabszy sezon kwartalnych odczytów od II kwartału 2016 r. Pesymistyczne oczekiwania analityków nie ziściły się w przypadku Goldman Sachs. Chociaż bank zaraportował 20-proc. spadek zysku w I kwartale wobec poprzedniego roku, to i tak wyniki przebiły rynkowy konsensus. Niższe były jednak przychody banku. O ile niewielki spadek przychodów powinny zaraportować również Bank of America i Citi, o tyle oczekiwania co do zysku na akcję sugerują ich wzrost o około 6 proc.

Inwestorzy z uwagą będą się przyglądać wynikom publikowanym po wtorkowym zamknięciu giełdy przez IBM. Akcje technologicznego potentata urosły już w tym roku o ponad 25 proc., a od dołka w grudniu o 34 proc. IBM, kupując w zeszłym roku za 34 mld dolarów Red Hata, zdołał wejść w rynek chmurowych rozwiązań dla korporacji i wyniki za I kwartał powinny być potwierdzeniem słuszności tej decyzji. Wysokomarżowe oprogramowanie w segmencie produktów opartych na chmurze jest przyszłością rynku technologicznego.

Słabsze wyniki powinien też zaprezentować Honeywell. Ten producent automatyki przemysłowej i ciepłowniczej osiągnął w I kwartale – według wyliczeń analityków – przychody niższe o 17 proc. Zysk na akcję powinien być niższy o 6 proc. Te oczekiwania nie są jednak przeszkodą dla inwestorów, którzy zdołali wywindować cenę akcji Honeywella w zeszłym tygodniu do najwyższego poziomu w historii.

Przedświąteczna atmosfera nie udzieliła się za to prezydentowi Donaldowi Trumpowi, który w weekend skrytykował na Twitterze politykę pieniężną Fedu. To kolejna już próba dyskredytowania działań Rezerwy Federalnej. Trump sugeruje, że gdyby nie podwyżki stóp procentowych, to wzrost PKB w Stanach byłby na poziomie 4 proc., a indeksy giełdowe byłyby od 5000 do 10 000 punktów wyżej. ¶