Kończący w październiku urzędowanie prezes Europejskiego Banku Centralnego rozpoczął kadencję od mocnego uderzenia: ściął stopy już na pierwszym posiedzeniu. Potem wielokrotnie forsował śmiałe, wręcz radykalne rozwiązania kierujące politykę monetarną na nieznane wody. Z charakterystycznym, szelmowskim uśmiechem na twarzy stłumił kryzys zadłużeniowy na rynkach obligacji skarbowych prawdopodobnie ratując strefę euro przed rozpadem. Jednocześnie był wiarygodny i charyzmatyczny, czym zapracował na miano mistrza w kierowaniu rynkowymi oczekiwaniami. Hollywoodzkim zakończeniem jego misji, postawieniem kropki nad „i" miało być zainicjowanie cyklu podwyżek stóp procentowych. Nic z tego. Szyki popsuł czarny charakter Donald Trump. Prezydent USA nabierającej impetu machinie globalnej gospodarki zaczął sypać piasek w tryby, otwierając kolejne fronty wojny handlowej. W tej historii jest oczywiście miejsce również na bohatera tragicznego. To Theresa May, której niemoc i chaotyczne kroki sprawiły, że polityczna niepewność zagościły na rynkach. W rezultacie gospodarka Eurolandu w 2018 roku wyhamowała, jakby ktoś zaciągnął jej ręczny hamulec. Pomimo dobrej koniunktury na rynkach pracy nie ma oznak inflacji, zagrożeniem dla wzrostu są wojny handlowe i rosnące ryzyko twardego brexitu. Ogólnoświatową tendencją w polityce pieniężnej staje się powrót do luzowania. Pierwsze władze monetarne (Australia, Nowa Zelandia) już ścięły stopy. Lada moment do tego grona dołączą kolejne, w tym te najważniejsze: w lipcu pierwszy raz od wybuchu globalnego kryzysu koszt pieniądza zredukuje Fed. Również Draghi na odchodne obniży stopy przy jednoczesnym wprowadzeniu mechanizmu różniącego parametry polityki dla różnych grup instytucji finansowych. Nie można także wykluczyć wznowienia skupu aktywów. W rezultacie jego niezakończoną misję wyprowadzania Eurolandu na prostą w kolejnych latach doprowadzi do końca Christine Lagarde zamieniająca fotel dyrektora zarządzającego w MFW na stanowisko prezesa EBC. Powinna ona aktywnie wspierać wzrost, także z wykorzystaniem niekonwencjonalnych narzędzi. Jej wybór dla euro i rynków długu oznacza kontynuację schedy po Draghim, ale jest negatywny w tym kontekście, że murowanym kandydatem był zwolennik szybkiego odejścia od luźnej polityki, obecnie szefujący Bundesbankowi Jens Weidmann. ¶