Na sesji 9 marca w trakcie pierwszej fali koronawirusowej paniki stracił 7,5 proc., a potem 12 marca spadł o 12,7 proc., ustanawiając wtedy swe niepokonane do tej pory minimum zamknięcia. W tej analogii środowy spadek byłby dopiero odpowiednikiem tego pierwszego tąpnięcia, a drugie nadejdzie w przyszłym tygodniu, ale można znaleźć argumenty przeciwko takiemu scenariuszowi.

Po pierwsze, niemiecki DAX spadł w środę do poziomu dwóch „luk" (pierwszej spadkowej, utworzonej 9 marca, i drugiej, wzrostowej, utworzonej 26 maja). Można spekulować, że ten poziom wsparcia jest ważny i przy pierwszym podejściu zostanie obroniony. Rynki akcji znajdują się bardzo niedaleko terminu typowych sezonowych dołków w okolicach Wszystkich Świętych i wydaje się, że właśnie sezonowe czynniki mogą przeszkodzić w pogłębieniu spadków już teraz. Dopiero po ruchu powrotnym do przełamanego poziomu wsparcia (na DAX powiedzmy do okolic 12 500 pkt), który rozegrany zostałby jako typowy „year-end rally", nastąpiłoby po Nowym Roku pogłębienie spadków i przetestowanie poziomu dwóch innych luk, które na wykresie DAX ustanawiane były 12 marca i 7 kwietnia br. (w okolicach 10 000 pkt).

Drugim argumentem przeciwko znaczącemu pogłębieniu spadków już teraz jest historia zachowania WIG20 w okolicach wyborów prezydenckich w USA. W okresie istnienia GPW przeżyliśmy już siedem wyborów prezydenta Stanów Zjednoczonych (od 1992 do 2016 r.). Maksymalny spadek WIG20, który nastąpił w okresie 2,5 miesiąca po 28 października, to 4,4 proc. Natomiast w każdym z tych siedmiu przypadków na 45 sesji (czyli nieco ponad dwa miesiące) po 28 października WIG20 był o 6,9 proc. wyżej niż 28 października. Ta oparta na historii „statystyka" sugeruje, że w okresie do przełomu tego i następnego roku minimalny potencjał wzrostowy naszego rynku akcji jest już większy niż maksymalny potencjał spadkowy.

Wybory w USA odbędą się 3 listopada. Licząc współczynniki korelacji pomiędzy ścieżką S&P 500 z okresu ostatnich dwóch lat a 22 ścieżkami tego indeksu przed wszystkimi wyborami prezydenckimi od 1932 r., odkrywamy, że zdecydowanie najbardziej podobna do obecnej jest ścieżka z lat 1978–1980, poprzedzająca wybory, w których urzędujący prezydent Jimmy Carter przegrał z Ronaldem Reaganem (współczynnik korelacji 0,84). Analogia Carter=Trump i Biden=Reagan brzmi niewątpliwie dziwacznie, ale gdyby ją potraktować poważnie, to spadki cen akcji w USA powinny zakończyć się w czwartek, a następnie doszłoby na S&P 500 do silnego ruchu w kierunku nowych szczytów i dopiero za miesiąc można by ogłosić koniec rozpoczętego w marcu br. ruchu cen akcji w USA w górę. ¶