To zmieniło podejście inwestorów do ryzyka. Przestali oni obawiać się pandemii, dostrzegając takie pozytywy jak ten, że druga fala niesie mniejsze skutki gospodarcze niż pierwsza. Spojrzeli na wybory prezydenckie w USA nie przez pryzmat czynników ryzyka, ale przez pozytywną ocenę zmiany warty w Białym Domu, przyszłą stymulację fiskalną i dobrą współpracę między nową sekretarz skarbu Janet Yellen a Fedem. Ponownie też odżyły nadzieje na dodatkowe luzowanie polityki monetarnej czy rządowe programy wsparcia gospodarki. Jednym słowem odsunięto w kąt wszystkie negatywy i czarne scenariusze, a na światło dzienne wyciągnięto wszystkie pozytywy. W efekcie na przełomie października i listopada globalne rynki akcji wykonały spektakularny zwrot, w wielu przypadkach z nawiązką odrabiając wrześniowo-październikowe straty. Zwrot, którego mało kto się spodziewał.
Warszawska giełda stała się uczestnikiem tej listopadowej hossy. Listopadowy wzrost WIG20, który z okolic 1500 pkt zaprowadził go do prawie 1874 pkt w ubiegłym tygodniu, był najsilniejszym miesięcznym rajdem blue chips od dwóch dekad. I jakkolwiek teraz WIG20 jest już wykupiony, a lokalne maksima z wakacji mogą przez niektórych być wykorzystywane jako pretekst do realizacji dużych i szybkich wzrostów, to jeszcze nie koniec wzrostów.
Podobnie prezentuje się sytuacja na innych rynkach. Wiele przemawia za tym, że po mocnym listopadzie grudzień byki też zapiszą na swoją korzyść. I powodów, czy jak kto woli pretekstów, do wzrostów cen akcji nie trzeba daleko szukać. Wystarczy się rozejrzeć.
Pierwszym i najbardziej oczywistym jest dalsza gra „pod szczepionkę". Już w grudniu niektóre państwa mogą przystąpić do masowych szczepień. Analitycy Goldmana Sachsa prognozują, że do marca zaszczepi się połowa populacji Wielkiej Brytanii. W kwietniu to samo będzie dotyczyć USA i Kanady.
Powód drugi to powolne otwieranie się w grudniu części europejskich gospodarek i zniesienie większości ograniczeń w styczniu. Ten proces już się rozpoczął. Wystarczy zerknąć na plan polskiego rządu. Gdyby komuś było mało, to pod koniec roku z pewnością znacząco poprawią się covidowe statystyki w USA. Będzie więc dodatkowy argument do wzrostów giełdowych indeksów.