Uwzględniając długoterminowy trend wzrostowy (polskie społeczeństwo się starzeje), można wyliczyć, że w „normalnych" warunkach w 44. tygodniu bieżącego roku w naszym kraju powinno umrzeć ok. 7740 osób. Tymczasem według opublikowanych już danych w 44. tygodniu br. w Polsce zmarło łącznie 14 115 osób, czyli o 6375 więcej. To liczba większa o przynajmniej 6 tys. od jakiegokolwiek tygodniowego odczytu z października lub listopada z minionych 20 lat. W tymże 44. tygodniu bieżącego roku w Polsce zmarło na Covid-19 – według oficjalnych danych – łącznie 1280 osób (w kolejnych siedmiu dniach tygodnia od 26 października do 1 listopada umierało na Covid-19 kolejno 87, 45, 132, 236, 298, 202 i 280 osób). Jak widać, te przypisane Covid-19 1280 zgonów z 44. tygodnia br. tłumaczy tylko część z ok. 6375 „nadwyżkowych" zgonów zarejestrowanych w naszym kraju w tamtym tygodniu. Co zabiło w 44. tygodniu br. pozostałe 5095 Polaków? Nierozpoznane przypadki Covid-19? Wywołana pandemią dezorganizacja służby zdrowia? Tu powinni się wypowiedzieć specjaliści.

Tymczasem miniony miesiąc okazał się na GPW najlepszym listopadem w jej sięgającej 1991 r. historii („kupuj, gdy leje się krew"?). WIG wzrósł w tym miesiącu o 19,4 proc. Drugie miejsce w tym zestawieniu zajmuje listopad 1993 r. (+11,2 proc.), a trzecie listopad 2006 r. (+6,1 proc.). Warto na te daty zwrócić uwagę, bo w pierwszym przypadku największa cykliczna bessa na WIG (-71,6 proc. do marca 1995 r.) rozpoczęła się w marcu 1994 r., a więc cztery miesiące po tym silnym listopadowym wzroście, zaś w drugim przypadku druga największa cykliczna bessa na WIG (-68,4 proc. do lutego 2009 r.) rozpoczęła się w lipcu 2007 r., a więc osiem miesięcy po listopadowym wzroście. Można by to zlekceważyć, gdyby nie to, że początki obu tych wielkich „rynków niedźwiedzia" – tego rozpoczętego w marcu 1994 i tego rozpoczętego w lipcu 2007 r. – oddalone były od siebie o 160 miesięcy. Te 160 miesięcy muszą się oczywiście kojarzyć z poczwórną długością podstawowego cyklu gospodarczego, czyli średnio 40-miesiecznego cyklu Kitchina. Jest to o tyle ciekawe, że w listopadzie br. minęło kolejnych 160 miesięcy od superszczytu hossy z lipca 2007 r. Ja jednak proponuję traktować to poważnie, tyle że nie aż tak dosłownie. Świetny listopad sugeruje bowiem w tym przypadku, że obecna hossa miałaby jeszcze przed sobą cztery–osiem miesięcy. Ostatnie cykliczne szczyty hossy na WIG w ramach cyklu Kitchina wypadały w styczniu 2018, wrześniu 2014 (ortodoksyjny) oraz kwietniu 2011 r. Odliczając od tych dat 40, 80 i 120 miesięcy, otrzymujemy maj 2021, maj 2021 oraz kwiecień 2021 r. Taki wiosenny szczyt cen akcji na GPW ładnie by pasował do zachowania naszego rynku akcji po świetnych listopadach z 1993 i 2006 r.