Pozytywne nastroje to w głównej mierze zasługa relatywnie dobrych danych makroekonomicznych. Są one sygnałem, że gospodarki dość dobrze radzą sobie w okresie drugiej fali pandemii. To właśnie one sprawiły, że inwestorzy przestali obawiać się systematycznie przesuwanych w czasie lockdownów. Uwierzyli, że spodziewane w tym roku silne odbicie gospodarcze może i się opóźni, ale jest niezagrożone. Ten pozytywny obraz sytuacji potwierdziły spółki z Wall Street, które zaraportowały w większości wyraźnie lepsze od oczekiwań wyniki za ostatni kwartał 2020 roku. Zwyżek i nowych rekordów na giełdach nie byłoby, gdyby nie powszechna wiara w nieustającą pomoc banków centralnych i rządowych pakietów fiskalnych.

I właśnie teraz, gdy wydawać się mogło, że już nic nie jest w stanie przestraszyć giełd, wkracza zupełnie nowy czynnik: rosnąca rentowność amerykańskiego długu. W poniedziałek rentowność dziesięcioletnich obligacji dobiła do 1,20 proc. i była najwyższa od pierwszych zawirowań z marca 2020 roku. Rentowność papierów 30-letnich natomiast przekroczyła poziom 2 proc. pierwszy raz od roku.

Rentowność rośnie, bo inwestorzy zakładają, że ultraluźna polityka banków centralnych idąca w parze z dużymi rządowymi pakietami fiskalnymi, pobudzi nie tylko wzrost gospodarczy, ale przede wszystkim da mocny impuls inflacyjny. Ostatnia seria styczniowych danych z Europy takie oczekiwania mocno wspiera. Czy podobnie będzie w przypadku USA, przekonamy się w najbliższą środę. Rynkowy konsensus mówi o wzroście inflacji CPI do 1,5 proc. z 1,4 proc. rok do roku w grudniu. Wszystko wskazuje jednak na to, że może on być wyższy.

Rosnąca inflacja to wyższy wzrost i generalnie dobra wiadomość dla rynków akcji. Tyle tylko, że w krótkim terminie może wywołać strach na giełdach, stając się doskonałym pretekstem do realizacji zysków. I to na dwa sposoby. Po pierwsze dlatego, że inwestorzy zaczną się obawiać wcześniejszej normalizacji polityki monetarnej. Po drugie, wzrost rentowności długu USA będzie przekładał się na mocniejszego dolara, a ten będzie prowokował realizację zysków na rynku surowcowym, dając impuls do spadków na emerging markets. ¶