Ewentualne problemy z refinansowaniem obligacji i emitowaniem nowych nie wynikają jednak – przynajmniej nie jest to wyłączna przyczyna – z niejasnych perspektyw dla branży i poszczególnych spółek, ale raczej z dostępu do kapitału po stronie ich nabywców. W marcu fundusze obligacji korporacyjnych straciły przecież jedną trzecią aktywów, a w kwietniu odpływy nadal przeważały. Tymczasem większość funduszy obligacji korporacyjnych ulokowała w obligacjach deweloperów znaczącą część aktywów (z reguły kilkanaście procent), jest to druga – po bankach – najsilniej reprezentowana branża w aktywach tego rodzaju funduszy. W praktyce więc możliwości emisji obligacji przez deweloperów zależą od możliwości inwestycyjnych TFI.

W przypadku zapadających w niedługim czasie obligacji, deweloperzy, którzy chcą uniknąć wypływu gotówki z firmy i w ten sposób zabezpieczyć płynność na kolejne miesiące ewentualnego kryzysu mogą – tak jak planował to w tym tygodniu J.W. Construction – zaproponować obligatariuszom spłatę części kapitału oraz wydłużenie ostatecznego terminu spłaty obligacji o kolejne okresy odsetkowe. W przypadku J.W. Construction wynagrodzeniem dla obligatariuszy miało być zabezpieczenie obligacji hipoteką oraz podniesienie oprocentowania. Ten ostatni element to jednak przede wszystkim skutek spadku stawek WIBOR o 100 pkt bazowych po obniżkach stóp dokonanych przez Radę Polityki Pieniężnej. Praktycznie każdy emitent, który chciałby wyjść na rynek z emisją obligacji o zmiennym kuponie musi wziąć ten element do kalkulacji – po obniżkach trzeba zapłacić inwestorom więcej za objęcie nowego długu, aby wynagrodzić im spadek stóp WIBOR.

Trudno ocenić, czy chodziło o przebieg rozmów z obligatariuszami (funduszami inwestycyjnymi, które same potrzebują płynności) czy o uzgodnienie innych źródeł finansowania, ale deweloper proponuje aktualnie wydłużenie terminu spłaty obligacji o dwa tygodnie.