Za tydzień Genomtec zadebiutuje na rynku NewConnect. Debiutowi nie będzie towarzyszyła emisja akcji, tę przeprowadzili państwo jesienią ub.r. Czy wprowadzenie akcji do obrotu giełdowego to jest tylko wypełnienie zobowiązań wobec akcjonariuszy, czy też wiążą państwo z obecnością na giełdzie jakieś dodatkowe plany?
Bez wątpienia jest to spełnienie obietnicy, którą daliśmy akcjonariuszom pod koniec ub.r. przy okazji emisji akcji serii J. Nie jest to jednak jedyna przyczyna tego, że zdecydowaliśmy się wejść na rynek publiczny. To otwiera nam drogę do budowania wiarygodności spółki, stawia nas też w lepszym świetle, jeśli chodzi o potencjalne możliwości przejęcia lub licencjonowania naszej technologii.
Popyt na akcje w państwa pierwszej ofercie publicznej był znacznie większy niż podaż, inwestorzy byli gotowi kupić akcje za 50 mln zł, podczas gdy maksymalna wartość oferty wynosiła 8 mln zł. Odczytuje to pan jako zaproszenie do kolejnych emisji?
Nie traktujemy tego jako zaproszenia do kolejnej emisji choćby z tego względu, że dla istniejących akcjonariuszy, w tym dla mnie, każda kolejna emisja oznacza rozwodnienie udziałów. Naszym głównym celem jest budowanie wartości spółki i to konsekwentnie realizujemy już od końca 2016 r., gdy spółka została założona. Jeśli chodzi o zabezpieczenie finansowe, warto wspomnieć o tym, że jesteśmy wspierani grantami. Łącznie z tego tytułu otrzymaliśmy już ponad 14 mln zł. Łącznie – uwzględniając wpływy z emisji – dysponujemy ponad 17 mln zł na doprowadzenie systemu Genomtec ID do etapu wystąpienia o dopuszczenie do obrotu na terenie UE. Te środki wystarczą, aby ten cel w połowie 2022 r. osiągnąć. Nie przewidujemy więc na tę chwilę żadnych dodatkowych emisji.