W nocy z wtorku na środę bitcoin i ethereum traciły po około 30 proc. do dolara, a ripple zniżkowało nawet o 46 proc. Kurs bitcoina spadł poniżej 10 tys. USD. Kapitalizacja rynku kryptowalut w 24 godziny zmniejszyła się o 200 mld USD. W środę kryptowaluty przez pewien czas odrabiały straty, później jednak przecena się pogłębiła. Za 1 bitcoina płacono po południu 9,6 tys. USD, a za ethereum 803 USD. W grudniu za 1 bitcoina można było dostać ponad 20 tys. USD, a za 1 ethereum w zeszłym tygodniu nawet 1425 USD.

Gwałtowna wyprzedaż na rynku kryptowalut to w dużym stopniu wynik obaw inwestorów przed działaniami regulatorów w Korei Południowej i Chinach, czyli na rynkach kluczowych dla tej klasy aktywów. Południowokoreański rząd rozważa wprowadzenie zakazu działalności giełd kryptowalut. Pojawiły się też doniesienia, że chińskie władze chcą blokować dostęp krajowych inwestorów do „miejsc scentralizowanego obrotu" kryptowalutami.

Czy mamy już do czynienia z pęknięciem bańki? Kurs bitcoina już wielokrotnie podnosił się po tąpnięciach sięgających 50 proc. i ustanawiał nowe szczyty. W ciągu trzech lat do ustanowienia grudniowego rekordu kursowego zdrożał około 60-krotnie. Przecena bitcoina od osiągnięcia grudniowego szczytu przypomina na wykresie taką, do której dochodzi po pęknięciu bańki.

– Obroty są niskie, a zmienność duża. Faza silnych zwyżek, których doświadczył bitcoin oraz inne kryptowaluty, jest zakończona. Choć czas zwyżek się zakończył, to myślę, że jest jeszcze za wcześnie, by powiedzieć, że bitcoin jest skończony – twierdzi Makoto Sakuma, analityk z tokijskiego NLI Research Institute.