Załóżmy, że mam konto na BitBayu i przechowuje na nim klucze prywatne do moich kryptowalut. Czy mogę spać spokojnie?
Pieniądze są bezpieczne, ponieważ tylko niewielka część wszystkich środków, kilka procent, jest trzymana na „hot wallecie", a pozostałe są przechowywane na „cold walletach". Deponuje je firma zewnętrzna BitGo, w której udziały mają m. in. Goldman Sachs i fundusz Galaxy. Ponadto środki są ubezpieczone na kwotę 100 mln USD. Dodam też, że nad wszystkim czuwa dział cyberbezpieczeństwa, więc myślę, że może pan spać spokojnie.
Pytam o to bezpieczeństwo w kontekście ostatniej afery wokół BitMarketu. Straty szacuje się na 100-150 mln zł. W sprawie pojawiają się też nowe wątki i tragedia – śmierć jednego z właścicieli. Jak pan skomentuje całą tę aferę?
Jeśli chodzi o zniknięcie środków z tej giełdy, to na podstawie informacji udzielonych przez właścicieli BitMarketu można dojść do wniosku, że nie była to kwestia bezpieczeństwa samej platformy, ale umyślne działanie osób za tą spółką stojących. Po raz kolejny więc zawiódł czynnik ludzki. To się oczywiście kładzie cieniem na całą branżę i liczę na to, że uda się to wykorzystać, by wypracować wspólne rozwiązania dotyczące regulacji tego rynku. Sam wysłałem już pismo z prośbą o spotkanie do KNF. Chcielibyśmy porozmawiać m. in. jak na podstawie doświadczeń zdobytych na Malcie można podejść do tematu w Polsce. Na razie nie mam odpowiedzi.
W kwestii tragicznej śmierci jednego z udziałowców BitMarketu, brak słów. Nie chciałbym jednak spekulować, czy ma to jakiś związek ze sprawą i jaki jest tego związku charakter. Zostawiam to prokuraturze.