Trzecia odpowiedź to halving, który nastąpi już za cztery dni. Nagroda za wykopanie bloku spadnie do 6,25 USD. Cenę może więc napędzać oczekiwanie, że zmniejszona podaż nowych monet przy założeniu przynajmniej niezmienionego popytu będzie wywoływać presję wzrostową. Pod taką odpowiedzią podpisałoby się wielu fanów tego rynku, bo jeśli to efekt halvingu, to można liczyć na to, że na ostatnich zwyżkach cały ruch się nie skończy.
Atak szczytowy
Po poprzednich halvingach kurs bitcoina zaczynał rajd w górę i w szerszym ujęciu czasowym wyznaczał nowe historyczne maksimum. Aktualny rekord, ustanowiony w grudniu 2017 r., to 20 089 USD. Przy obecnym kursie potrzeba wzrostu o 115,7 proc., by ten rekord pobić. W kontekście ostatnich zmian nie wydaje się to nierealne, choć wiadomo, że pięciocyfrowa wycena z dwójką z przodu może robić wrażenie rynkowego przegrzania. Jeśli jednak bitcoin rozpocznie atak szczytowy, to być może ruszą za nim inni przedstawiciele tego rynku. Tak jak na giełdzie w fazie popytowego zrywu najpierw grany jest WIG20, a potem spółki o mniejszej kapitalizacji, tak podobnie bywa na rynku kryptowalut – najpierw „ojciec", potem altcoiny. Grając pod ten schemat, dostajemy całkiem obiecujący potencjał zysków. Otóż średnio kryptowalutom z top 10 pod względem kapitalizacji brakuje w tej chwili do ATH aż 627 proc. Najwięcej do odrobienia ma XRP (1684 proc.), a najmniej bitcoin SV (114 proc.). Jeśli ktoś nie przepada za wysokimi nominałami, to w top 10 znajdzie „groszówkę", czyli XRP, a także trzy altcoiny z kursem poniżej 10 USD: EOS, tezos i OKB. Dwa ostatnie są jeszcze o tyle ciekawe, że w przeciwieństwie do reszty nie są mocno skorelowane z bitcoinem. Gdy porównamy wykresy tej trójki za ostatni rok, to widać wyraźnie, że kierunek głównego trendu jest przeciwny, bitcoin spada, a tezos i OKB rosną. Ten ostatni swoje ATH wyznaczył całkiem niedawno, bo w lutym, co też pokazuje odmienną sytuację techniczną.
Oczywiście możliwości inwestycyjnych jest na tym rynku znacznie więcej. W tej chwili jest na nim 2400 monet, z czego większość ma wycenę mniejszą niż 1 USD i wykazuje ogromną zmienność. Podam przykład. Altcoin o nazwie HEX, który mieści się w top 30 pod względem kapitalizacji, zdrożał przez ostatnie 30 dni o 813 proc. Trzeba jednak pamiętać, że tutaj działa zasada „im głębiej w las, tym więcej problemów". Altcoiny spoza ścisłej czołówki są obarczone wyższym ryzykiem, dotyczącym zarówno płynności, zmienności, jak i możliwości okazania się zwykłym scamem.
Końcówka kwietnia i początek maja przyniosły silny wzrost kursu bitcoina. Notowania opuściły górą długoterminową strefę oporu (5800/7000 USD), wzmocnioną od góry 50-proc. zniesieniem Fibonacciego dla ostatniego załamania. Wybicie zostało potwierdzone dzienną świecą z dużym korpusem (marubozu). Na tym jednak nie koniec łamania oporów. Bitcoin poszedł za ciosem i przebił 8000 USD, czyli barierę wyznaczoną przez 61,8-proc. zniesienie i wzmocnioną przez 200-sesyjną średnią kroczącą. W porywach (30 kwietnia) notowania sięgnęły aż 9457 USD, czyli znalazły się najwyżej od 25 lutego. Średnia z 50 sesji wyraźnie zakręciła w górę i zbliża się do 200-sesyjnej. W perspektywie jest więc złoty krzyż, który byłby sygnałem długoterminowego przesilenia. Najbliższy cel wzrostu to lutowy szczyt przy 10 363 USD. Najbliższym wsparciem jest natomiast 8000 USD. MACD jest już na poziomie lutowego lokalnego szczytu, co sygnalizuje krótkoterminowe wykupienie i możliwość korekty. PZ