Zyskaj pełen dostęp do analiz, raportów i komentarzy na Parkiet.com
Obserwując kilka lat temu bańkę na rynku kryptowalutowych zbiórek, tzw. ICO (ang. Initial Coin Offering), nie sposób było nie przecierać oczu ze zdumienia. Wystarczy spojrzeć na rekordową kwotę 4,1 mld USD, które zostały zebrane na projekt EOS. Wprawdzie ICO trwała rok, ale biorąc pod uwagę fakt, że była to zbiórka na kolejny blockchainowy projekt, który miał konkurować z setkami już istniejących, trzeba przyznać, że pozyskane środki robią wrażenie. Bańka na ICO pękła pod koniec 2017 r., a rynek przeszedł oddzielanie ziarna od plew. Teraz historia się powtarza, przy czym zamiast ICO mamy NFT.
Zyskaj pełen dostęp do analiz, raportów i komentarzy na Parkiet.com
Nie należy oczekiwać powtórki przebiegu poprzednich cykli bitcoina w najdrobniejszych szczegółach. Z czym się należy liczyć?
Do historycznego rekordu z listopada 2021 roku, wynoszącego 4870 USD, brakuje już niewiele: cena wynosi 4700 USD.
Bullish, giełda kryptowalut i właściciel serwisu CoinDesk, ustalił cenę akcji w pierwszej ofercie publicznej na 37 USD, powyżej oczekiwanego przedziału 32–33 USD. Cena akcji w ramach IPO daje spółce całkowitą wartość rynkową na poziomie 5,4 mld USD.
Wprowadzenie w USA jasnych zasad emisji i działania stablecoinów to krok, który ograniczy pole manewru nieuczciwym podmiotom – mówi „Parkietowi” Michał Królik, ekspert ds. analizy transakcji kryptowalutowych w Mediarecovery.
Potencjalnym katalizatorem dalszego wzrostu popularności kryptowlut mogą być kompleksowe regulacje prawne.
Natywna kryptowaluta sieci Ethereum, czyli Ether, od kwietniowego dołka wzrosła już o ponad 150 proc. Kto na tym korzysta?