Już wczoraj załapaliśmy się na osłabienie, ale nie było ono zbyt głębokie. Dziś być może zaczniemy notowania od lekkiego spadku cen, ale dramatu też bym nie oczekiwał. Choćby ze względu na przyzwoite zakończenie notowań w Japonii. Tam także korekta wzrostu okazała się stosunkowo płytka.
U nas sesja będzie podporządkowana oczekiwaniu na decyzję Rady Polityki Pieniężnej. O ile sama decyzja raczej nie będzie zaskoczeniem, to zawsze istnieje jakieś małe pole na niepewność. Większość analityków oczekuje, że stopa referencyjna zostanie obniżona o 25 pkt. bazowych. Są też tacy, co przewidują, że spadnie także stopa depozytowa. Spadek stopy depozytowej ma skłonić banki do większego zaangażowania się na rynku kredytowym. Być może obniżona zostanie również stopa rezerw obowiązkowych, co także miałoby na celu uwolnienie płynności banków, a więc skłonienie ich do większej chęci do generowania kredytu. Co do tych dwóch pozostałych czynników to zgodności nie ma. Jak wiemy, zgodności nie ma także co do pierwszego. Analitycy banku Millennium sugerują, że stopa referencyjna zostanie pozostawiona na obecnym poziomie. Moim zdaniem byłoby to zaskakujące. Nie ze względu na układ prognoz, ale na układ sił w radzie. Tam jednak rządzą gołębie i jastrzębich niespodzianek raczej nie będzie. Wiadomo, że gołębie z prezesem na czele nadal za swoją misję mają wspomaganie wzrostu gospodarczego. Ma to być tym łatwiejsze, że ostatnio złoty się nieco umocnił. Inna sprawa, że jak pamiętamy, to umocnienie nie było wystarczająco silne, by zmienić trend na rynku złotego.
Oprócz decyzji RPP poznamy kilka danych makro, ale w przeciwieństwie do wspomnianej decyzji, mamy ten komfort, że znamy moment ich publikacji. I tak, o 10:00 pojawi się wskaźnik Ifo w Niemczech. Dwie godziny później pojawi się informacja o liczbie wniosków o kredyt hipoteczny w USA. Po 90 minutach opublikowana zostanie dynamika zamówień na dobra trwałego użytku. O 15:00 poznamy sytuację na rynku pierwotnym amerykańskiego rynku nieruchomości. Opublikowana zostanie wielkość sprzedaży nowych domów w lutym. Dane z rynku wtórnego przyjemnie zaskoczyły, ale to teraz jest rynek konkurencyjny. Narastająca liczba przejęć nieruchomości przez banki sprawia, że na rynku wtórnym pojawiają się okazje, na które pojawiają się również chętni. Tym samym rynek pierwotny wcale nie musi naśladować zachowania rynku wtórnego.