Wzrost cen akcji za oceanem nie był powalający, a więc nam szczególnie nie pomoże. Rynek warszawski się wczoraj nie popisał i nie należy oczekiwać, że błyskawicznie zmieni się jego oblicze. Zresztą mamy obecnie niewielkie minusy przy notowaniach kontraktów w Stanach oraz zmianie indeksu Nikkei. Tym samym nie będzie wielkim błędem, jeśli założymy, że notowania rozpoczną się w pobliżu wczorajszego zamknięcia.

Dobrą wiadomością dla Amerykanów, ale także dla reszty świata był wynik wczorajsze aukcji na skarbowe papiery 7-letnie. Okazuje się, że popyt był wystarczający, by uspokoić wszystkich, że na razie budżet nie problemu z finansowaniem swoich planów. Sprzedano obligacje za 24 mld dolarów tuż po tym, jak dzień wcześniej uplasowane emisję w wielkości 34 mld dolarów. Popyt zgłoszony wczoraj przewyższał ofertę o 2,52. Mimo obaw okazało się, że był on większy od zanotowanego miesiąc wcześniej, gdy relacja popytu do oferty wyniosła 2,11. Niewiadomo z finansowaniem budżetu zniknęła, ale będzie jeszcze powracać. Swoją rolę ma tu odegrać Fed, który będzie skupował papiery o dłuższym okresie zapadalności. Przypomnę, że pierwotnie tego nie planowano, ale w ramach programu skupu obligacji przez Fed mają znaleźć się także obligacje 30-letnie. Co ma m.in. skutecznie wspierać utrzymanie stóp kredytów hipotecznych na możliwe niskich poziomach. Na razie są one niskie, ale nie przekłada się na to run na nowe kredyty. Niskie oprocentowanie skłania jednak do refinansowania już zaciągniętego długu, co w części sprzyjać będzie uwolnieniu środków na konsumpcję.

W trakcie dnia pojawią się dane makro. Poznamy dynamikę zamówień w przemyśle strefy euro. Po 13:00 opublikowana zostanie dynamika dochodów i wydatków amerykańskich gospodarstw domowych oraz wskaźnik cen PCE core. Tuż przed 15:00 poznamy wartość wskaźnik nastrojów konsumentów liczonego przez Uniwersytet Michigan.