Wczorajsze zachowanie cen na rynku akcji z pewnością nie mogło zachwycić tych, którzy grają na zwyżkę rynku. Pesymiści po wczorajszym dniu wydają się mówić: a nie mówiłem. Fakt, rynek nie zachował się tak, jak należałoby się zachować po pokonaniu kluczowego poziomu oporu. Niemniej trudno na bazie tego zachowania sugerować, że posiadacze długich pozycji poniosą straty, a tym bardziej, że niedźwiedzie mają przed sobą tłusty okres zysków.
Wyjście nad 1600 pkt miało pobudzić rynek. Cóż, ta pobudka jest powolna i energii wyraźnie brak. Nie można jednak zapomnieć, że wczoraj powiększona została skala zwyżki trwającej od wyznaczenia dołka bessy. Zatem to rozczarowanie byków nie powinno być wielkie. Jest też drugi czynnik, który sprawia, że posiadacze długich pozycji powinni się ich nadal trzymać. Jest nim skala spadku cen. Wystarczy rzucić okiem na wykres, by przekonać się, że nie jest ona duża. Ba, może być jeszcze większa, a nadal sens posiadania długich pozycji nie będzie zagrożony.
Przypomnę, że wsparciem dla rynku jest poziom 1440 pkt. Zejście cen poniżej dołka z 18 marca przekreśli cały pozytywny wymiar wybicia nad 1600 pkt. Z informacji, jakie wczoraj napłynęły na rynek, za ciekawe można uznać dane o dynamice amerykańskiego PKB w IV kwartale 2008 roku. Była to już druga rewizja, a więc oficjalnie uznaje się, że była to publikacja ostatecznych danych. Faktycznie może się zdarzyć, że będą one jeszcze w przyszłości rewidowane, choć już pewnie nie w takim stopu, jak ostatnio.
Przypomnę, że dane wstępne mówiły o spadku PKB w tempie mniejszym od 4 proc. Późniejsze rewizje, które pełniej uwzględniały dane za grudzień, który okazał się fatalnym miesiącem, wskazywały na szybszy spadek PKB. Wczorajsza publikacja mówi o spadku o 6,3 proc. Dane złe, choć nie zaskakujące dla uczestników rynków, a nawet nieco lepsze od prognoz, które mówiły o spadku o 6,6 proc.
Przy publikacji danych za I kwartał tego roku takich negatywnych rewizji już raczej nie zobaczymy, a kto wie, być może wstępne dane będą gorsze od ostatecznych. Marzec może się bowiem okazać miesiącem znacznie lepszym od stycznia, a przy publikacji danych wstępnych danych z marca nie będzie wiele. Na razie oczekuje się, że wynik w I kwartale będzie również ujemny i zbliżony do 5 proc. Kolejne kwartały mają być już lepsze.