Deweloperzy działający na rynku nieruchomości komercyjnych mają za sobą trudny okres. Od końca 2008 r. znacząco spadł popyt na powierzchnie komercyjne, szczególnie biurowe, zarówno u najemców, jak i inwestorów, co w zestawieniu ze wzrostem podaży z powodu projektów rozpoczętych jeszcze w czasach prosperity zaważyło na wynikach finansowych spółek. Dekoniunktura w dwojaki sposób wpłynęła na wyniki.
Spadek popytu i stawek czynszów obniżył przychody właścicieli nieruchomości. O wiele większe, choć najczęściej księgowe, znaczenie miało obniżenie rynkowych wycen nieruchomości, wyrażane wysokością tzw. stóp kapitalizacji (yields). Stopa kapitalizacji to stosunek rocznych dochodów z najmu do wartości rynkowej nieruchomości.
Na przykład centrum handlowe przynoszące najemcy 20 mln euro rocznie przy 6-proc. stopie wyceniane jest na ponad 330 mln euro. W czasach dekoniunktury stopy rosną, co przekłada się na spadek wartości majątku spółek. W efekcie wiele notowanych na GPW firm musiało w ostatnich miesiącach dokonać odpisów o wartości nawet kilkuset milionów złotych. O ile w ocenie analityków czas gigantycznych odpisów mamy już za sobą, o tyle na powrót koniunktury przyjdzie nam jeszcze zaczekać.
[srodtytul]Biurowce świecą pustkami[/srodtytul]
Na rynku nieruchomości komercyjnych kryzys najmocniej zaważył na kondycji sektora biurowego, gdzie popyt wyhamował już pod koniec 2008 r. Choć w III kwartale tego roku dało się zauważyć pewne oznaki poprawy koniunktury, rynek wciąż jest dużo słabszy niż w czasach prosperity. Z danych Colliers International wynika, że w Warszawie w III kwartale wynajęto 75 tys. mkw. powierzchni biurowych, o 45 proc. mniej niż przed rokiem. Zwiększa się za to podaż powierzchni, która w stolicy przekroczyła już 3,2 mln mkw.