Chi­ny bli­skie re­wa­lu­acji?

Czy zbliżamy się wielkimi krokami to rewaluacji chińskiej waluty? W mijającym tygodniu jeden z doradców ekonomicznych rządu Chińskiej Republiki Ludowej powiedział, że rewaluacja musi nastąpić przed podwyżkami stóp procentowych, co ma jak najbardziej sens.

Publikacja: 06.02.2010 02:22

Powodów, dla których wszystkim powinno zależeć na takim kroku, jest bez liku. Zastanówmy się jednak nad implikacjami dla światowych rynków walutowych.Przede wszystkim kurs euro do dolara. Gdy jeszcze do niedawna jednym z głównych gospodarczych tematów były bliźniacze deficyty w USA, zgadzano się co do tego, że dolar musi się osłabić.

A ponieważ nie mógł się osłabić tam gdzie powinien, czyli w Azji, to kurs EUR/USD zwyżkował coraz bardziej. Kusząca jest zatem hipoteza, że rewaluacja juana sprawi, iż dolar nie będzie się musiał osłabiać w stosunku do euro. W świetle ostatnich wydarzeń nie wydaje się to nadzwyczaj kontrowersyjne i rzeczywiście w dalszym ciągu spodziewam się umacniania dolara w stosunku do euro.

Jednak pojawia się też inny – być może o wiele ważniejszy – mechanizm. Otóż, jeśli Chiny zrewaluują juana, to można z dużą dozą prawdopodobieństwa przypuszczać, że pogorszy się ich dynamika eksportu. Oczywiście, przewaga konkurencyjna jest w dalszym ciągu ogromna, ale wydaje się, że napływy środków z tytułu bilansu handlowego się zmniejszą. Co więcej, ostatnimi czasy wielu inwestorów kupowało chińską walutę w celach spekulacyjnych.

Co prawda nie mogli tego robić na zwykłym rynku natychmiastowym, ale i tak doprowadziło to do zwiększonego wzrostu chińskich rezerw walutowych. W konsekwencji, chińskie władze miały więcej pieniędzy do zainwestowania za granicą, z czego lwia część – tradycyjnie – ulokowana została w amerykańskich papierach skarbowych, w znacznej mierze na długim końcu. Zatem jeśli tempo przyrostu rezerw walutowych zwolni to można przypuszczać, że popyt na dziesięcioletnie obligacje amerykańskie nieco spadnie.

A skoro tak, to krzywa dochodowości wyostrzy się lub pozostanie stroma, co z kolei jest czynnikiem bardzo mocno związanym z kursem japońskiego jena. Innymi słowy, im bardziej stroma krzywa dochodowości w USA, tym słabszy jen japoński. Naturalnie konsekwencją rewaluacji juana byłby również wzrost wartości innych walut azjatyckich, a także tych z Ameryki Łacińskiej. Ale wydaje się, że to właśnie wpływ na jena japońskiego może być kluczowy.

Nie od dziś wiadomo, że głównym czynnikiem, który pozwolił japońskiemu rządowi zadłużyć się do poziomu dwukrotności PKB jest bardzo wysoki poziom krajowych oszczędności. Jednak gdyby zdarzyło się tak, że jen będzie się osłabiał, to wydaje się, że rosnąca część tych oszczędności będzie lokowana poza Japonią. Pani Watanabe, którą znamy już z poprzednich odcinków serialu pod tytułem „Rosnący apetyt na ryzyko poprawia nastroje na światowych rynkach” będzie robić to, co potrafi najlepiej, czyli wyszukiwać inwestycji o możliwie największej rentowności. Przynajmniej na starcie.

Rozumowanie to wyjaśnia po części ruchy na rynkach finansowych w okresie od grudnia do stycznia. Otóż umacniający się względem euro dolar nie zdołał popsuć szampańskich nastrojów na rynkach rozwijających się, w tym również w Polsce. Zdarzyło się przy tym coś, co było nie do pomyślenia kilka miesięcy temu, a mianowicie przebicie przez EUR/PLN poziomu 4, w momencie gdy EUR/USD spada. Owszem, wielokrotnie już opisywany czynnik grecki sprawił, że nie było zbyt dużego sensu w kupowaniu euro za jakąkolwiek walutę, ale mimo wszystko zjawisko to należy określić jako ewenement.

Bardzo wszyscy chcielibyśmy wierzyć, że w ekonomii i w życiu dobre decyzje doprowadzają do pozytywnych konsekwencji. Potrzebna rewaluacja juana byłaby właśnie taką dobrą decyzją, która – w moim głębokim przekonaniu – zrobiłaby więcej dla poprawy stabilności gospodarczej świata niż zakrojone na szeroką skalę reformy regulacji systemu finansowego.

Pamiętajmy jednak, że jeśli dolar umocni się na światowych rynkach przy niezmienionym kursie juana, to można to będzie traktować jako substytut rewaluacji, choć skuteczność takiego ruchu w naprawianiu światowej gospodarki będzie o wiele mniejsza.

Komentarze
Co martwi ministra finansów?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Komentarze
Zamrożone decyzje
Komentarze
W poszukiwaniu bezpieczeństwa
Komentarze
Polski dług znów na zielono
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Komentarze
Droższy pieniądz Trumpa?
Komentarze
Koniec darmowych obiadów