Zagrożona konsumpcja

Dużą niewiadomą stanowią ewentualne decyzje o podwyżkach stawek podatków pośrednich, mające na celu ograniczenie deficytu finansów publicznych

Publikacja: 27.03.2010 08:28

Podstawowym czynnikiem napędowym gospodarki ostatnich lat był popyt konsumpcyjny. Zwraca jednak uwagę słabnące tempo jego wzrostu. Potwierdzają to analizy Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej oceniające zmiany kształtowania się realnych dochodów do dyspozycji gospodarstw domowych – od czego zależy konsumpcja. Otóż o ile w latach 2006–2007 średnie roczne tempo wzrostu tych dochodów wynosiło 4,8 proc., o tyle w 2008 r. spadło do 3,3 proc., a w 2009 r. prawdopodobnie nie przekroczyło 1 proc.

Jeszcze gorsze są rokowania dla bieżącego roku. Nie jest wykluczone, że w wariancie optymistycznym wzrost dochodów realnych może nie przekroczyć 0,5 proc. Wynika to z negatywnych tendencji na rynku pracy. Po trwającym nieprzerwanie od 2005 r. wzroście przeciętne zatrudnienie w sektorze przedsiębiorstw w 2009 r. zmniejszyło się o 1,2 proc., a siła nabywcza wynagrodzeń była tylko o 1,1 proc. wyższa niż przed rokiem (w 2008 r. jej wzrost wyniósł 6,1 proc.). Nie bez znaczenia dla konsumpcji była też malejąca podaż kredytów z banków komercyjnych, które z jednej strony zaostrzyły kryteria ich przyznawania, z drugiej zaś konsumenci, wobec niepewności co do przyszłych dochodów oraz zatrudnienia, bardziej ostrożnie zaciągali pożyczki.

Impulsem podtrzymującym spożycie w kolejnym roku stała się waloryzacja rent i emerytur, oparta na wskaźniku inflacji powiększonym o 20 proc. realnego przyrostu płac w gospodarce narodowej. W 2009 r., podobnie jak rok wcześniej, siła nabywcza tych świadczeń zwiększyła się o ponad 4 proc. i na prawie taki wzrost możemy liczyć także w bieżącym roku.

Według założeń ustawy budżetowej na 2010 r. przeciętne zatrudnienie w sektorze przedsiębiorstw ma się zmniejszyć w skali roku o dalsze 1,1 proc., a nominalny wzrost wynagrodzeń – przy jednoprocentowej inflacji – sięgnie 2,4 proc. Na początku roku założenia te sprawdzają się wyłącznie odnośnie do zatrudnienia, które w okresie styczeń–luty było o 1,4 proc. niższe niż rok temu. Natomiast płace nominalne wzrosły w tym czasie tylko o 1,6 proc., a ich siła nabywcza – na skutek utrzymującego się wysokiego (3,2 proc.) wzrostu cen konsumpcyjnych – zmalała o 1,6 proc.

W następnych miesiącach można liczyć na obniżenie inflacji, ale nie będzie to wystarczające dla wydatniejszego wzrostu płac realnych, gdyż decyzje o podwyżkach wynagrodzeń firmy podejmują niechętnie. W realiach ostrej walki o rynek zbytu dążą one do minimalizacji kosztów osobowych, czemu sprzyja ograniczenie presji płacowej, w warunkach spadku popytu na pracę i wysokiego bezrobocia, którego stopa – według ustawy budżetowej – osiągnie w końcu bieżącego roku 12,8 proc. (w lutym br. – 13 proc.) i będzie najwyższa od trzech lat.

W okresie styczeń–luty najgłębszy spadek płac realnych notowano w górnictwie węgla kamiennego i brunatnego (o 5,8 proc.) – na co wpłynął wysoki poziom wynagrodzeń przed rokiem, związany z przesunięciem wypłat nagród za 2008 r. Niższe niż w analogicznym okresie ubiegłego roku były również przeciętne wynagrodzenia realne we wszystkich działach budownictwa, w tym w robotach budowlanych specjalistycznych (o 4,9 proc.), budowie obiektów inżynierii lądowej i wodnej (o 3,4 proc.) oraz w budowie budynków (o 2,5 proc.).

Czynnikiem sprzyjającym konsumpcji może być kształtowanie się tempa wzrostu cen żywności na poziomie niższym, niż to obserwowano w 2009 r., i niższym od ogólnego wskaźnika inflacji. W okresie styczeń–luty żywność była o 2,8 proc. droższa niż rok temu, ale przeciętny poziom jej cen w skali całego roku nie powinien przekroczyć 2 proc. Skalę wzrostu ograniczać będzie wysoka podaż produktów rolnych, związana z dobrymi ubiegłorocznymi zbiorami. Szczególnie istotne dla stabilizacji cen żywności są zbiory zbóż i wysoki poziom zapasów ziarna na świecie.

Podaż zbóż wpłynie bezpośrednio nie tylko na ceny produktów rolnych, ale poprzez pasze przełoży się także na ceny mięsa i mleka. Z kolei do zwyżki cen żywności mogą prowadzić drożejące paliwa i energia, wpływając na wzrost kosztów produkcji rolnej. Dużą niewiadomą stanowią ewentualne decyzje o podwyżkach stawek podatków pośrednich, mające na celu ograniczenie deficytu finansów publicznych.

Kluczowy dla cen żywności będzie także dalszy wzrost złotego, a nawet utrzymanie się jego wartości na obecnie notowanym poziomie. Aprecjacja złotego to z jednej strony tańsze artykuły żywnościowe z importu, z drugiej zaś – mniej opłacalny eksport, a w konsekwencji większa pula towarów pozostających na krajowym rynku.

Osłabienie popytu konsumpcyjnego znalazło już wyraz w spadku sprzedaży detalicznej, która w ciągu dwóch pierwszych miesięcy bieżącego roku była, w cenach stałych, o 1,6 proc. niższa niż w analogicznym okresie 2009 r. Jednocześnie spadły o 0,4 mld zł, tj. o 2,1 proc., dochody z VAT, stanowiące najistotniejsze źródło wpływów budżetowych. W tej sytuacji uzyskanie w skali całego roku ich ośmioprocentowego wzrostu, co przewiduje Ministerstwo Finansów – będzie, przy niezmienionych stawkach podatkowych, niezmiernie trudne.

Komentarze
Argumentów coraz mniej
Komentarze
Bez paniki
Komentarze
Zjawisko domykania luki
Komentarze
Każdy gra o swoje
Komentarze
Dolar znienawidzony?
Komentarze
Zaskakująca odporność