Chcemy być ważnym graczem na polskim rynku

Rozmowa z Alison Harding-Jones, szefową bankowości inwestycyjnej UBS na kraje Europy Środkowej

Publikacja: 28.08.2010 06:58

Chcemy być ważnym graczem na polskim rynku

Foto: Archiwum

[b]Kilka dni temu otworzyliście biuro bankowości inwestycyjnej w Warszawie. Skąd taka decyzja?[/b]

Przeanalizowaliśmy szanse, jakie daje polski rynek. Uznaliśmy, że nasz dział bankowości inwestycyjnej powinien być tu właściwie reprezentowany. Stąd decyzja o otwarciu biura i – równolegle – podłączenia się do warszawskiej giełdy jako zdalny członek.

[b]A może to zachęty ze strony Ministerstwa Skarbu były najważniejsze?[/b]

Nikt nie podejmuje takiej decyzji biznesowej bez analizy rzeczywistego potencjału rynku.

[b]Nie jesteście tu za późno? Wszyscy wasi konkurenci już u nas są...[/b]

UBS działa w sektorze bankowości inwestycyjnej w Polsce już od ponad 20 lat. W 2003 r. otworzyliśmy przedstawicielstwo w Warszawie w odpowiedzi na szybki wzrost gospodarczy i wzrost zamożności w Polsce i regionie. W 2008 r. UBS dokonał znaczących inwestycji w biuro w Krakowie (powstało UBS Poland Service Center – red.), gdzie dziś ponad 220 pracowników pracuje w działach wspierających UBS na całym świecie. Otwarcie biura bankowości inwestycyjnej było kolejnym logicznym krokiem. Proszę spojrzeć, jaki jest nasz udział w obrotach akcjami. Nie byliśmy pierwsi, ale wystarczyły 2–3 miesiące i jesteśmy już jednym z największych międzynarodowych brokerów na GPW. UBS jest jednym z największych brokerów na świecie. Skoro weszliśmy na GPW, powinno być dla wszystkich jasne, że chcemy być jednym z najważniejszych graczy na rynku.

[b]W jaki sposób chcecie to osiągnąć? Teraz jesteście w drugiej dziesiątce, jeżeli chodzi o skalę prowadzonych transakcji. Zamierzacie wzmocnić dział analiz?[/b]

Dla nas ważne są porównania z innymi zdalnymi brokerami. Tu wyglądamy już lepiej. Research dla nas i dla naszych klientów był zawsze ważny. Na początek efekty daje jednak rezygnacja z pośrednictwa lokalnych domów maklerskich i realizowanie transakcji samodzielnie. To właśnie się dzieje.

[b]Już raz zachodnie banki inwestycyjne wchodziły masowo na polski rynek. Była to połowa lat dziewięćdziesiątych. Po kryzysie szybko jednak się wycofały. Czy tak będzie i teraz?[/b]

Trudno mi mówić za innych graczy. Nasza decyzja o wejściu na polski rynek jest dobrze przemyślana. To długofalowe zobowiązanie, a nie okazja na chwilę.Polska z uwagi na wielkość gospodarki i dobre wyniki makroekonomiczne jest liderem dla całego regionu. Warszawa wydaje się więc naturalnym centrum finansowym dla tej części Europy. Dlatego też nasz biznes doradczy będzie miał biuro właśnie tutaj, oparty na osobach, które będą tu na stałe.

[b]Ile osób będziecie zatrudniać?[/b]

Chcemy, aby w skład zespołu bankowości inwestycyjnej wchodziło 5–6 Polaków, 2–3 tu, w Warszawie, a pozostali w centrali w Londynie. Jest to uzupełnienie zespołu, który mamy w Polsce już od pewnego czasu w innych częściach UBS. Banki inwestycyjne dochodzą do wniosku, że oprócz brytyjskiego biura trzeba mieć także struktury lokalne.Owszem, w Londynie działa ogromna liczba funduszy, bardzo dużo spółek chce przeprowadzić ofertę. Warto jednak być otwartym na lokalne uwarunkowania, mieć zespół, który może się dogadać na miejscu po polsku i zna rynek.

[b]Tak myślą nie tylko w UBS. Czy zatem rosnąca konkurencja nie sprawi, że prowizje za udane transakcje będą już tak niskie, że Polska nie będzie dla was atrakcyjnym krajem? [/b]

Prywatyzacje pozwalają jednak zdobyć prestiż, rozgłos i markę potrzebną do przyciągnięcia prywatnych klientów. Właściwie nie trzeba robić wiele prywatnych transakcji, aby zarobić przyzwoite pieniądze. Podejrzewam, że doradca, który będzie obsługiwać kupca na akcje BZ WBK, zgarnie dość wysoką prowizję...

[b]Problem w tym, że oprócz ofert Skarbu Państwa w ostatnim czasie niewiele było IPO prywatnych firm, które zakończyły się sukcesem. Skąd więc wiara, że takie projekty się znajdą?[/b]

Rzeczywiście, nie ma ich dużo. W Polsce jestem w stanie policzyć na palcach jednej ręki średniej wielkości firmy (mid-cap), które mogą być kandydatem do IPO w najbliższych miesiącach przy aktualnym stanie rynku. Ale to, co nas napawa nadzieją, to zapytania ze strony firm zagranicznych z krajów sąsiadujących z Polską, które myślą o debiucie w Warszawie, oraz nasze doświadczenia z takich transakcji takich jak Multimedia Polska czy Cyfrowy Polsat.

[b]Z jakich krajów pochodzić mogą nowi emitenci? Jakie to branże?[/b]

Nie mogę ujawnić zbyt wiele. Zgłaszają się do nas spółki z Ukrainy, z Czech, a także z Izraela.Jest duże zainteresowanie polskim rynkiem. Firmy oceniają, ze szansa na sukces jest większa przy kierowaniu oferty na GPW. Macie spory udział zagranicznych inwestorów, a także stabilny krajowy sektor finansowy. Panuje ogólne przekonanie, że w Warszawie właśnie można uzyskać premię w wycenie w stosunku do innych rynków. Pamiętajmy, że polskie akcje, przy porównaniu poprzez wskaźniki z innymi parkietami, nie są przecież tanie.

[b]Wracając do stawek. Czy polskie firmy, widząc, jak bijecie się o kontrakty, powinny liczyć na niższe koszty doradztwa?[/b]

Nie ma wątpliwości, że konkurencja będzie większa. Ale są granice, poniżej których nie zejdziemy. Owszem, w wypadku prywatyzacji pozwolić sobie można na niższe marże. Ale w końcu też musimy zarabiać. Staramy się obsłużyć transakcje na najwyższym poziomie. Nie można przecież skierować do przeprowadzenia transakcji młodszego zespołu tylko dlatego, że obniżyliśmy stawki do granic możliwości. Najważniejsze to mieć pewność, że klient będzie zadowolony.Na wejściu dużych graczy stracić mogą jednak małe lokalne domy maklerskie i firmy inwestycyjne. Już kilka podmiotów zwróciło się do nas w sprawie rozmów na temat pewnej formy współpracy. Zaczynają się bowiem martwić, że pozyskanie kontraktów stanie się przy obecnym stanie rynku trudniejsze.

[b]Macie już partnera na Polskę?[/b]

Na razie nie. Musimy ocenić, jakie będą korzyści ze współpracy. Nie w każdym wypadku odpowiada nam stopień profesjonalizmu. Kooperowaliśmy już między innymi z UniCredit CAIB, oceniamy tę współpracę bardzo dobrze.

[b]Wydaje się jednak, że UBS, jako światowy gigant, nie będzie zajmował się mniejszymi projektami. Jaka jest granica, od której rozmawiacie z klientem?[/b]

Rzeczywiście, koncentrujemy się na większych transakcjach, ale wszystko zależy od sytuacji. Jeżeli mamy dużego zagranicznego klienta, który planuje akwizycje na tym rynku, zrobimy to niezależnie od skali. Przy obsłudze IPO prywatnej firmy mówimy raczej o docelowym kapitale spółki przekraczającym 200 mln euro. Dla transakcji fuzji i przejęć próg jest podobny.

[b]Wspomniała pani, że akcje polskich spółek są relatywnie drogie. Dodatkowo inwestorzy nie są pewni, w którą stronę podążą rynki. Jak w tym kontekście ocenia pani szanse na pozyskanie kapitału przez emitentów?[/b]

Ogólnie rzecz biorąc, nie jest łatwo w tym roku przeprowadzić IPO w Europie. Od kryzysu po upadku Lehman Brothers chętni na debiut i sprzedaż akcji musieli wstrzymywać się z ofertą. Na początku tego roku wydawało się, że sytuacja jest już lepsza i prace ruszyły, spółki ustawiały się w kolejce do IPO. Gdzieś w połowie koniunktura się odwróciła, m.in. przez kryzys fiskalny w Grecji i innych krajach regionu Morza Śródziemnego. Oferty znów były wstrzymywane.Polska na tym tle wyglądała całkiem dobrze, waszym spółkom udało się konkurować o alokację funduszy. Niepewność inwestorów wciąż się utrzymuje – z uwagi na możliwe negatywne scenariusze rozwoju gospodarki. Kondycja części rynków wschodzących – Polski i Turcji – wydaje się jednak dość dobra. UBS podwyższył niedawno prognozy wzrostu PKB waszego kraju do 3 proc. w tym roku i 3,9 proc. w przyszłym. To jedne z najwyższych wskaźników w Europie. Trudno wskazać na czynniki, które zagrozić mogą waszej stabilności.

[b]Wystarczy załamanie na rynku amerykańskim. GPW odzwierciedla bardzo dokładnie nastroje za oceanem…[/b]

Macie jednak olbrzymie krajowe zaplecze instytucjonalne. To powoduje, że jesteście bardziej izolowani od wpływu USA, niż się wszystkim wydaje. Oczywiście na rynkach istnieje efekt domina i niczego nie można wykluczyć.Obserwuję duże przepływy kapitału do Rosji w ostatnich latach. Inwestycje na tym rynku nie są jednak zawsze długofalowe. Duże pieniądze czasami szybko się pojawiają i szybko odpływają. Nie sądzę jednak, aby fundusze napływające do Polski były lokowane na bardzo krótko.

[b]Czy polskie spółki mogą zatem liczyć na kapitał zagraniczny?[/b]

Myślę, że tak. Wszystko oczywiście zależy od ceny. Jeżeli pyta mnie pan, czy dzwoniąc do inwestorów i mówiąc, że mamy coś do sprzedania w Polsce, spotykamy się z zainteresowaniem, to tak właśnie jest. Tyle tylko, że więksi inwestorzy oczekiwać będą większych spółek, ponieważ ważna jest dla nich płynność. Ważne jest też to, że po dużych ofertach PGE, PZU i Tauronu zarządzający poznali ten rynek. A skoro raz już to zrobili, to łatwiej będzie do nich dotrzeć nawet z mniejszymi ofertami, nie trzeba będzie tłumaczyć, w jakim stadium jest polska giełda.

[b]Skoro już o giełdzie mowa – na listopad zaplanowane jest IPO GPW. UBS jest jednym ze światowych koordynatorów oferty. Jakiego zainteresowania spodziewa się pani ze strony inwestorów?[/b]

Proces dopiero się zaczyna. Ale już teraz inwestorzy pytają nas o ten debiut, co na tym etapie jest dobrym znakiem.

[b]Dziękuję za rozmowę.[/b]

[ramka][b]Szwajcarski bank podłączony do GPW[/b]

W maju UBS zapowiedział otworzenie biura bankowości inwestycyjnej w Polsce, a tydzień temu go uruchomił. Jego szefem został Paweł Dela. W lutym bank rozpoczął też działalność jako zdalny członek warszawskiej giełdy. Trzy miesiące później jego udział w obrotach akcjami sięgnął 1 proc. UBS był ostatnio globalnym koordynatorem oferty Tauronu Polskiej Energii (wspólnie z UniCredit CAIB), a wcześniej oferował akcje Multimediów Polskich i Cyfrowego Polsatu. Bank jest także jednym z głównych doradców przy prywatyzacji GPW. W tym roku UBS pomógł 19 europejskim spółkom wejść na giełdę. [/ramka]

Komentarze
Argumentów coraz mniej
Komentarze
Bez paniki
Komentarze
Zjawisko domykania luki
Komentarze
Każdy gra o swoje
Komentarze
Dolar znienawidzony?
Komentarze
Zaskakująca odporność