Ostatnią ofiarą tego aktywizmu padł Andrew Moss, prezes Avivy, który we wtorek ustąpił ze stanowiska po tym, gdy w ubiegłym tygodniu 60 proc. udziałowców towarzystwa ubezpieczeniowego opowiedziało się przeciwko podwyżce jego poborów. Wcześniej w podobnych okolicznościach ze stanowiskami pożegnali się Sly Bailey kierujący wydawnictwem Trinity Mirror oraz David Brennan, szef spółki farmaceutycznej AstraZeneca.

Rewolta akcjonariuszy przeciwko podwyżkom płac prezesów spółek, których wyniki tego nie uzasadniają, widoczna jest nie tylko w Wielkiej Brytanii, ale też w USA (przypadek Citigroup) i Szwajcarii (przypadek UBS). Paradoksalnie, giełdowe spółki zjawisko to powinno cieszyć. Wsłuchując się w opinie inwestorów, którzy nie życzą sobie wynagradzania szefów za porażki, mogą bowiem uniknąć bardziej dotkliwych ograniczeń płacowych narzucanych im odgórnie przez regulatorów.