Krajobraz gospodarczy kraju po tym posiedzeniu można jedynie określić jako w najlepszym razie zróżnicowany. Wskaźniki kondycji sektora przemysłu wytwórczego są szczególnie przygnębiające; gwałtowny spadek wyników sondy przeprowadzanej przez Philadelphia Federal Reserve do poziomu – 16,6 (najgorszy wynik od sierpnia ubiegłego roku, który z kolei sam z ledwością „uchronił" wynik z bieżącego miesiąca przed tytułem najgorszego od maja 2009 r.), którego wiarygodność została „potwierdzona" przez inne sondaże przeprowadzane w regionie i podobny spadek indeksu Institute of Supply Managers z 52,0 do 49,7 – spadek komponentu „nowe zamówienia" był drugim co do wielkości spadkiem od 1980 r., a komponent „ceny" osiągnął najniższy poziom od maja 2009 r.
Tygodniowe dane dotyczące wniosków o zasiłek dla bezrobotnych uparcie utrzymują się na poziomie ok. 380 000, co raczej nie doprowadzi do znacznych redukcji stopy bezrobocia; ponadto zamówienia na dobra trwałe były nijakie, a zatem jedyny przebłysk nadziei dochodzi z sektora nieruchomości – tutaj przynajmniej odnotowujemy stabilizację.
Spowolnienie zostało dostrzeżone przez FED: jego prognozy wzrostu zostały zredukowane z 2,4-2,9% do 1,9-2,4% na 2012 r. i z 2,7-3,1% do 2,2-2,8% na 2013 r., ze stopą bezrobocia na koniec 2013 r. prognozowaną na poziomie 8,0-8,2%, a nie 7,8-8,0%. Smok inflacji wydaje się ujarzmiony, przy czym ostatnie dane dla ulubionego wskaźnika FED-u, tj. średniego wzrostu cen krajowych dóbr konsumpcyjnych (core Personal Consumption Expenditure prices), wskazują na wzrost 1,8% rok do roku.
Zasadniczo spodziewano się solidniejszego bodźca ze strony FOMC w postaci kontynuacji ilościowego luzowania polityki pieniężnej (Quantitative Easing, QE) na dużą skalę natychmiastowymi operacjami wykupu amerykańskich obligacji skarbowych, jednak kilka czynników prawdopodobnie przekonało Komitet do powstrzymania się od tego kroku na tym etapie; głównym czynnikiem mogła być konieczność utrzymania gotowości na wypadek gdyby chroniczny kryzys zadłużenia strefy euro nagle przeszedł w fazę krytyczną, z rozpadem Unii w jej obecnej konfiguracji. Kolejnym czynnikiem powstrzymującym przed natychmiastowym działaniem mógł być nadciągający „klif fiskalny", widoczny na horyzoncie końca roku – wobec braku poprawy trzeba byłoby zaostrzyć obecne przepisy fiskalne o jakieś 4%, a poprzednie zawiłe doświadczenia z debaty Kongresu na ten temat mogłyby się powtórzyć. Zdobycie przez republikanów większości w obu izbach w połączeniu z przedstawicielem republikanów w Białym Domu może przynieść gorliwe redukcje wydatków (chociaż cięcia podatkowe prawdopodobnie zostałyby rozszerzone), podczas gdy zwycięstwo Obamy może doprowadzić do impasu. Oba wyniki mogłyby potencjalnie mieć co najmniej poważny, szkodliwy wpływ na nastroje konsumentów. Zachowanie sił ognia w rezerwie mogło więc wydawać się ostrożnym posunięciem, zwłaszcza że nie można powiedzieć o gospodarce amerykańskiej, by znajdowała się w stanie krytycznym.
Rzeczywiście, zachowanie amerykańskiego konsumenta wydaje się zasadniczo stosunkowo energiczne, a nasz główny scenariusz przewiduje w IV kwartale powrót gospodarki do średniej. Dodając do tego kontynuację europejskiej strategii „przeciągania i udawania" oraz perspektywę pełnej napięcia debaty Kongresu na temat polityki fiskalnej, możemy spodziewać się utrzymania ilościowego luzowania polityki pieniężnej w tajemnicy przez cały III kwartał, a być może także w IV kwartale. Stopy procentowe pozostaną na tym samym poziomie, jako że FED niechętnie naraża sprawne funkcjonowanie rynków pieniężnych na niebezpieczeństwo poprzez dalsze obniżanie stawki, jaką płaci bankom za rezerwy.