Do niedawna na rynku dominowały dwa typy analizy: fundamentalna i techniczna. Oczywiście były też różnego rodzaju wariacje łączące te – pozornie skrajne – podejścia (np. wykorzystanie analizy fundamentalnej do selekcji walorów, a technicznej – do timingu transakcji) lub całkowicie się od nich dystansujące (np. metoda „zgaduj-zgadula"). Ale obecnie obawiam się, że te „tradycyjne" metody analizy rynku będą musiały odejść do lamusa i zastąpią je inne, bardziej „nowoczesne".
Handel algorytmiczny
Podstawowy problem przy podejmowaniu decyzji inwestycyjnych dotyczy skracania horyzontu inwestycyjnego. Oczywiście są na rynku inwestorzy długoterminowi, ale nawet oni nie mogą ignorować faktu, że pozostali „wskakują" na dany papier na chwilę w celu realizacji bardzo krótkoterminowych zysków. O ile na polskim rynku wciąż dominującą rolę mają fundusze emerytalne i duzi inwestorzy strategiczni, o tyle na rynkach zachodnich zaczyna przeważać handel algorytmiczny, najczęściej oparty na strategiach HFT (High-Frequency Trading), czyli zawierania transakcji, dla których ważne są nie tyle fundamenty spółki, ile mikrosekundy opóźnienia przy realizacji zlecenia.
Wyścig z czasem
Kiedyś inwestycje długoterminowe można było mierzyć w dziesięcioleciach, a krótkoterminowe – w tygodniach. Potem pojawił się fenomen „day-tradingu", czyli otwierania i zamykania pozycji podczas tej samej sesji, co wydawało się inwestowaniem ultrakrótkim. Dziś najszybsi ścigają się na mikrosekundy i nie może to pozostać bez wpływu na drugą – długoterminową – stronę rynku. Inwestycje długoterminowe będą stawać się coraz krótsze z uwagi na konieczność podążania za tempem zmian kursów.
Dlatego analiza fundamentalna będzie w coraz większym stopniu odchodzić od fundamentów i coraz bardziej odnosić się będzie do stanu mentalnego inwestorów. Ta „analiza mentalna" uwzględniać będzie stan umysłu innych uczestników rynku (w tym pewnie też programistów). Analitycy „mentalni" będą badać poziom optymizmu, sentyment do różnych branż lub spółek i wzajemne zależności dotyczące podejmowania decyzji inwestycyjnych. To będą bardzo ciekawe analizy i pojawi się tyle nowych wskaźników, że zabraknie liter greckich, żeby je nazwać.
Taki np. wskaźnik naśladownictwa WN (IS; p) będzie informował, o ile procent wzrośnie (lub spadnie) kurs spółki S przy przekroczeniu w jej akcjonariacie progu p% przez inwestora I. Wskaźnik indukowanej zmiany kursu WIZK (S; n) pozwoli nam określić, o ile wzrośnie (spadnie) kurs spółki S w przypadku wcześniejszego nieuzasadnionego wzrostu (spadku) jej notowań o n%. Natomiast wskaźnik mierzący tzw. efekt obrotu EO (S; n) powie nam, o ile wzrośnie (spadnie) kurs spółki S przy wzroście (spadku) obrotów o n%. Oczywiście wszystko to będzie analizowane w odniesieniu do struktury akcjonariatu konkretnej spółki oraz stanu mentalnego inwestorów w danej spółce i w danej branży, przy uwzględnieniu zmiany ogólnego poziomu optymizmu (pesymizmu) w społeczeństwie.