Przebiła więc ona psychologiczną granicę 1100 USD za uncję i znalazła się na najniższym poziomie od marca 2010 roku. Później, w ciągu poniedziałkowej sesji złoto odrabiało straty i po południu płacono za uncję 1114 USD. Kruszec ten nie był jednak ostatnio w łaskach inwestorów. Przez ostatni miesiąc uncja złota staniała o blisko 6 proc., przez 12 miesięcy o 15 proc., a od szczytu z jesieni 2011 r. o 41 proc.
Czekanie na Fed
Popytu na kruszec nie zwiększył nawet kryzys w Grecji, na którym złoto powinno korzystać jako jedno z aktywów „bezpiecznej przystani" (kupowanych przez inwestorów w okresach zwiększonego niepokoju na rynkach). Na niekorzyść drogocennego metalu działają głównie oczekiwania inwestorów co do polityki pieniężnej w USA. Spodziewają się oni, że amerykański Fed podniesie w tym roku stopy procentowe, a to doprowadzi do umocnienia dolara.
– Złoto zostało generalnie osłabione przez oczekiwania, że dolar stanie się mocniejszy, gdy Fed podniesie stopy procentowe – twierdzi Wallace Ng, trader z firmy Gemsha Metals z Szanghaju.
Część analityków wskazuje, że poniedziałkowa przecena została wywołana działaniami spekulantów z szanghajskiego rynku. – To wina spekulacji. Ktoś wykorzystał środowisko niskiej płynności. Około 5 t złota zostało sprzedanych na giełdzie w Szanghaju w ciągu dwóch minut, gdy średni wolumen wyniósł w zeszłym tygodniu 25 t – wskazuje Victor Thianpiriya, strateg z banku ANZ.
Dodatkowym impulsem uderzającym w ceny złota okazała się w poniedziałek publikacja danych o chińskich rezerwach kruszcu. Co prawda wynika z nich, że oficjalne rezerwy kruszcu w Ludowym Banku Chin wynosiły na koniec czerwca 1658 t, czyli o 60 proc. więcej niż w 2009 r., to były mniejsze, niż spodziewali się analitycy. – Gdziekolwiek spojrzeć, nie ma wsparcia dla cennego metalu. Trendy w Chinach, czy to związane z zakupami dokonywanymi przez bank centralny, czy to z popytem na biżuterię, nie są wystarczające, by utrzymać ceny złota na wysokim poziomie – uważa Howie Lee, analityk z firmy Phillip Futures.