To wszystko mocno uderza w rynki finansowe. O skali obaw inwestorów mogą świadczyć dawno nieobserwowane gwałtowne wyprzedaże włoskich obligacji, które przypominają zawirowania z 2011 roku. Tylko we wtorek o poranku 2-letnie papiery były tak wyprzedawane, że ich rentowność wzrosła z 0,9 proc. do ponad 2,7 proc.! Daje to najwyższe oprocentowanie od pięciu lat i może powodować kolejne kłopoty Włoch ze względu na coraz droższe pożyczanie pieniędzy od zagranicznych inwestorów. Sytuacja nie podoba się również akcjonariuszom włoskich spółek, gdzie główny indeks FTSE MIB stracił tylko w maju ponad 13 proc. Na wartości traci także euro. Względem dolara osłabiło się już do poziomów ostatnio obserwowanych w lipcu 2017, co również przekłada się na zdecydowany wzrost kursu USDPLN powyżej 3,70.

Gdzie zatem płyną pieniądze? Otóż rozchwytywane są obligacje Niemiec czy USA. Dzięki zawirowaniom we Włoszech niemiecki rząd może pożyczać pieniądze jeszcze taniej. Rentowność 10-letnich obligacji spadła z 0,63 do 0,2 proc., i to w zaledwie 10 dni. Tymczasem na rynku surowców uwaga zwrócona jest na kontrakty na złoto, które jak na razie stabilizują się w rejonie 1300 USD – być może do czasu.