Na rynkach akcji nadal rządzi strach

Tytuł jest oczywiście zwodniczy i nie o taki strach chodzi, o jakim od czasu do czasu piszemy. Chodzi o strach typu FOMO. Myślę, że większość zna ten skrót z tytułu, ale na wszelki wypadek rozszyfruję. FOMO = Fear Of Missing Out, czyli lęk przed tym, że przegapi się coś istotnego i to tak, że będzie się tego bardzo żałowało. I tak, właśnie ten psychologiczny proces rządzi nadal na Wall Street.

Publikacja: 20.02.2021 11:25

Na rynkach akcji nadal rządzi strach

Foto: AFP

Od wielu lat co pewien czas przypominam, że Wall Street uczona jest zasady „kupuj spadki". Ostatnio korzyść z tej zasady w największym wymiarze widać było na wiosnę 2020 r., ale i potem (wrzesień i październik 2020) ta zasada działała niezawodnie. Nic dziwnego skoro największe banki inwestycyjne mówią: korekta by się bardzo przydała. I dodają: trzeba ją wykorzystać do kupowania akcji... Co może to zmienić? Jakiś prawdziwy czarny łabędź, czyli nieoczekiwane wydarzenie. Korekta pod koniec stycznia wynikała właśnie po części z takiego wydarzenia, które jednak szybko zanikło.

Chodziło o to, że za pomocą mediów społecznościowych (według mnie klasycznej zmowy) można doprowadzić do hossy akcji spółek (GameStop, AMC), które zdecydowanie zasługują na przecenę, a nie na szalone zwyżki. Akcje GameStopu (sklepy stacjonarne handlujące grami) w ciągu kilku dni zyskały dwudziestokrotnie, po czym w ciągu kilku dni straciły 90 procent...

Za ofiarę gracze biorą spółki o bardzo złych perspektywach fundamentalnych, na których z tego właśnie powodu jest mnóstwo krótkiej sprzedaży. Tak więc zwyżki cen tych aktywów z powodów fundamentalnych są całkowicie nieuzasadnione i dlatego jest to klasyczne budowanie piramidy finansowej.

Od początku tej nieuczciwej gry ostrzegałem więc, że jeśli ktoś uczestniczy w tej zmowie, to musi trzymać palec na spuście, żeby nie zostać z gwałtownie taniejącymi aktywami. Dość proste jest to na rynku finansowym, gdzie operuje się akcjami albo pochodnymi akcji i łatwo wyjść z rynku. Jednak na rynkach towarowych, jeśli kupuje się na przykład srebrne monety (był i taki trend), można się nieźle naciąć.

Wiem, że sytuacja typu Dawid kontra Goliat rodzi sympatię dla Dawida, ale jednak powrót do jakiejś normalności byłby zarówno dla rynków, jak i dla gospodarek zdecydowanie bardziej korzystny. Opowiadanie o „demokratyzacji" giełd i o pokonaniu olbrzymów, co robią niektórzy komentatorzy, jest grubym nieporozumieniem... Miejmy nadzieję, że działania tego typu zostaną ukrócone.

Przypominam, że manipulowanie cenami aktywów, zmowy, wszędzie są karalne i to mocno karalne. Tyle tylko, że SEC (amerykańska komisja papierów wartościowych) i jej podobne organy nie wiedzą, co zrobić z tysiącami zmawiających się graczy. Zaczęły się jednak dość niemrawo za sprawę zabierać. SEC zaczęła szukać inicjatorów rajdu akcji GameStopu i zastawiała się, czy nie postawić im zarzutów. Również Janet Yellen, sekretarz skarbu USA, wezwała przedstawicieli regulatorów oraz rynku finansowego na naradę w tej sprawie. Uważam, że niedługo powstaną regulacje, które takie ataki znacznie utrudnią.

W Polsce zaczęto bardzo intensywnie dyskutować (znowu) o problemie kredytów walutowych (szczególnie frankowych). Powodem jest zbliżający się 25 marca, kiedy to Sąd Najwyższy ma wydać orzeczenie, które ujednolici orzecznictwo w sprawie kredytów. Obecnie w wielu wyrokach pojawiają się liczne rozbieżności. Jeśli SN pójdzie w kierunku oczekiwanym przez kredytobiorców walutowych, to znacznie wzmocnią oni swoją pozycje w sporach z bankami. To oczywiście uderzyłoby w wyceny banków i w cały sektor bankowy.

Nie dziwią więc dość alarmistyczne tony w wywiadzie Jacka Jastrzębskiego, szefa KNF, który zachęca do przyjęcia jego propozycji przewalutowania kredytów na złote z kursem wzięcia kredytu z oprocentowaniem odpowiednim dla złotego (opartego na stawkach WIBOR). Według mediów prezes banku centralnego pytany o możliwość pomocy NBP przy przewalutowaniu powiedział, że „Niewłaściwe byłoby gdyby kredytobiorcy walutowi znaleźli się w uprzywilejowanej pozycji wobec kredytobiorców złotowych". Potem jednak NBP nieco zmienił ton i nie wykluczył udziału w przewalutowaniu kredytów.

W połowie lutego dziwić mogło nieco to, że indeks WIG-banki dynamicznie zyskiwał. Najpewniej to zaskakująco wysoka inflacja CPI (wstępny odczyt GUS za styczeń – 2,7 proc. rok do roku) pomogła bankom. Jeśli taki był powód to stanowczo za wcześnie nastąpił ten atak, bo do podwyżek stóp procentowych (korzystnych dla banków) jest jeszcze bardzo daleko. Nie wykluczam, że przed rozstrzygnięciami w sprawie kredytów frankowych fundusze chcą mocno wyciągnąć do góry ceny akcji banków, żeby ewentualna przecena (rozwiązanie KNF może kosztować banki kilkuletni zysk...) akcji za wiele ich (funduszy) nie kosztowała.

Według mnie tylko sprawa likwidacji OFE i właśnie kwestia kredytów frankowych powodują, że zagraniczne kapitały omijają GPW, przez co obroty są małe, co z kolei znacznie utrudnia przejście rynku w fazę hossy. Usunięcie tych dwóch czynników powinno zwiększyć zainteresowanie funduszy inwestowaniem na GPW.

Komentarze
Zamrożone decyzje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Komentarze
Co martwi ministra finansów?
Komentarze
W poszukiwaniu bezpieczeństwa
Komentarze
Polski dług znów na zielono
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Komentarze
Droższy pieniądz Trumpa?
Komentarze
Koniec darmowych obiadów