Od wielu lat co pewien czas przypominam, że Wall Street uczona jest zasady „kupuj spadki". Ostatnio korzyść z tej zasady w największym wymiarze widać było na wiosnę 2020 r., ale i potem (wrzesień i październik 2020) ta zasada działała niezawodnie. Nic dziwnego skoro największe banki inwestycyjne mówią: korekta by się bardzo przydała. I dodają: trzeba ją wykorzystać do kupowania akcji... Co może to zmienić? Jakiś prawdziwy czarny łabędź, czyli nieoczekiwane wydarzenie. Korekta pod koniec stycznia wynikała właśnie po części z takiego wydarzenia, które jednak szybko zanikło.
Chodziło o to, że za pomocą mediów społecznościowych (według mnie klasycznej zmowy) można doprowadzić do hossy akcji spółek (GameStop, AMC), które zdecydowanie zasługują na przecenę, a nie na szalone zwyżki. Akcje GameStopu (sklepy stacjonarne handlujące grami) w ciągu kilku dni zyskały dwudziestokrotnie, po czym w ciągu kilku dni straciły 90 procent...
Za ofiarę gracze biorą spółki o bardzo złych perspektywach fundamentalnych, na których z tego właśnie powodu jest mnóstwo krótkiej sprzedaży. Tak więc zwyżki cen tych aktywów z powodów fundamentalnych są całkowicie nieuzasadnione i dlatego jest to klasyczne budowanie piramidy finansowej.
Od początku tej nieuczciwej gry ostrzegałem więc, że jeśli ktoś uczestniczy w tej zmowie, to musi trzymać palec na spuście, żeby nie zostać z gwałtownie taniejącymi aktywami. Dość proste jest to na rynku finansowym, gdzie operuje się akcjami albo pochodnymi akcji i łatwo wyjść z rynku. Jednak na rynkach towarowych, jeśli kupuje się na przykład srebrne monety (był i taki trend), można się nieźle naciąć.
Wiem, że sytuacja typu Dawid kontra Goliat rodzi sympatię dla Dawida, ale jednak powrót do jakiejś normalności byłby zarówno dla rynków, jak i dla gospodarek zdecydowanie bardziej korzystny. Opowiadanie o „demokratyzacji" giełd i o pokonaniu olbrzymów, co robią niektórzy komentatorzy, jest grubym nieporozumieniem... Miejmy nadzieję, że działania tego typu zostaną ukrócone.