Fed do wyprzedaży obligacji podszedł z pewną wyrozumiałością. Oczekuje się jednak, że na najbliższym posiedzeniu amerykański bank centralny bardziej dosadnie zakomunikuje wstrzemięźliwość w zaostrzaniu polityki pieniężnej. Przede wszystkim wskaże, iż ścieżka podwyżek stóp wyceniana przez rynek jest bardziej stroma niż prawdopodobne działania banku centralnego. Po posiedzeniu EBC widać, iż jest on bardziej zaniepokojony wzrostami rentowności niż Fed. Bank centralny strefy euro zapowiedział intensyfikację skupu obligacji w ramach programu PEPP. Szacuje się, że skup wzrośnie z 60–70 mld euro miesięcznie do 80–100 mld. W efekcie w pierwszej połowie marca doszło do stabilizacji na rynkach obligacji. W USA 10-letni papier ustanowił jak na razie maksimum na poziomie 1,65 proc. Najbliższe tygodnie będą zapewne przebiegać pod znakiem zmagań między opartymi o wzrost gospodarczy i inflację oczekiwaniami wyższych rentowności a stanowiskiem banków centralnych. Część inwestorów uważa, że podobnie jak w 2019 r., Fed dopasuje swoje działania do oczekiwań rynków. Wygląda jednak na to, że nie do końca biorą oni pod uwagę inną naturę wzrostu gospodarczego. Tym razem jest on oparty przede wszystkim na wsparciu fiskalnym, które bez ubezpieczenia za strony banków centralnych szybko może zacząć szkodzić zamiast pomagać.