Inwestorzy złożyli zlecenia na blisko 26 mld euro, co przy ofercie na 2,5 mld euro oznacza, że emisja była jedną z najbardziej pożądanych od blisko miesiąca, a sami Grecy odzyskali w końcu zaufanie rynku. Aukcja zamknęła się rentownością poniżej 2 proc., co dla Grecji oznacza znaczące obniżenie kosztu obsługi zadłużenia. Warto w tym miejscu wspomnieć, że styczniowa aukcja dziesięcioletnich obligacji tego kraju zakończyła się pozyskaniem 3,5 mld euro przy rentowności 0,8 proc. Popyt na aukcji styczniowej również był znaczący, bowiem wyniósł 29 mld euro. Można zatem stwierdzić, że czarna owca ubiegłej dekady, której dziesięcioletnie papiery były kwotowane w 2012 r. przy rentowności przekraczającej nawet 40 proc., odzyskała zdolność do budowania stabilnych źródeł finansowania swojego budżetu, przy koszcie kapitału nieodbiegającym znacząco od innych krajów. Potwierdza to również spread pomiędzy rentownością dziesięcioletnich obligacji Grecji a niemieckimi bundami, które uważane są za najbezpieczniejsze papiery w strefie euro. Wynosi on obecnie ok. 1,2 pkt proc., czyli podobnie jak na początku roku, ale mniej niż podczas wyprzedaży obligacji, jaką mogliśmy obserwować pod koniec lutego, kiedy spread ten wzrósł do 1,37 pkt proc.