Proces szczepienia się kolejnych społeczeństw oraz otwierania następnych sektorów gospodarki sprawił, że kapitał zaczął szukać bardziej ryzykownych klas aktywów. Dobrym przykładem są tutaj dziesiecioletnie obligacje niemieckie, których rentowność wzrosła o blisko 0,5 pkt proc., dochodząc w ubiegłym tygodniu do poziomu -0,10, czyli najwyżej od maja 2019 roku. Z kolei papiery 30-letnie zanotowały poziom przekraczający 0,45 proc., co również należy traktować w kategorii dwuletniego maksimum. Niewątpliwie tendencja rosnących rentowności nie jest najlepszym gruntem do plasowania nowego długu, niemniej i na takim rynku są emisje, które przykuwają uwagę inwestorów. Takim przykładem mogą być emisje zielonych obligacji emitowanych przez kolejne rządy – seria zamknięta w maju przez rząd Niemiec pozwalała pozyskać środki w kwocie 6 miliardów euro, nawet na okres 30 lat przy koszcie znacznie niższym niż w przypadku zwykłych obligacji. W przypadku emisji majowej rentowność ukształtowała się na poziomie 0,391 proc., czyli o 2 punkty bazowe poniżej rentowności zwykłych 30-letnich obligacji tego kraju na rynku wtórnym. Taka premia wynikająca przede wszystkim z ograniczonej podaży może być czynnikiem wpływającym na utrzymanie zainteresowania zielonymi obligacjami. Same Niemcy zapowiedziały kolejne emisje na wrzesień i październik tego roku.