Dotychczasowa polityka wielu banków centralnych skoncentrowana była głównie na wspieraniu kulejącej gospodarki poprzez utrzymywanie niskiego kosztu zadłużenia lub wręcz pośrednie finansowanie wydatków fiskalnych środkami z luzowania monetarnego. Teraz jednak nadszedł czas, aby odświeżyć sobie podstawowe zadanie, jakie postawiono przed tymi instytucjami. Na stronie NBP czytamy, że jest nim utrzymanie stabilnego poziomu cen, w tym inflacji na poziomie 2,5 proc. +/- 1 pkt proc. Majowy odczyt CPI wyniósł 4,8 proc. r./r. i był drugim miesiącem z rzędu wykraczającym poza ramy celu inflacyjnego (kwiecień 4,3 proc.). Według sondażu United Surveys dalszy wzrost cen urasta powoli do rangi problemu społecznego, którego wielu ludzi obawia się nawet bardziej niż samego nawrotu pandemii. Biorąc pod uwagę poziom skomplikowania czynników wpływających na wysokość inflacji, racjonalne może być więc podjęcie pewnych działań prewencyjnych. W czasie globalnego luzowania monetarnego RPP utrzymywała długo nonkonformistyczną postawę, zachowując amunicję na odpowiedni czas. Jeśli inflacja utrzyma się na wyższych poziomach, to najbliższe miesiące pokażą, czy nasi włodarze monetarni okażą równie asertywną postawę, wyłamując się ze schematu polityki innych banków centralnych. Ułatwić to zadanie mogłaby niewątpliwie większa i dobrze zorganizowana stymulacja fiskalna.