Rentowności dziesięcioletnich papierów dłużnych takich krajów, jak USA czy Niemcy, zanotowały we wtorek kolejne minima przy poziomach obserwowanych ostatnio w lutym. W przypadku obligacji Stanów Zjednoczonych rentowność obniżyła się do poziomu 1,138 proc., natomiast u naszych zachodnich sąsiadów osiągnęła poziom -0,441 proc. Pojawianie się takich tendencji w sytuacji rosnącej inflacji może sugerować, że rynek traktuje jej podwyższone odczyty jako zjawisko przejściowe, mające w długim horyzoncie ustąpić w swej istotności wpływowi potencjalnie gorszego od oczekiwań odbicia gospodarek mimo coraz większego poziomu zaszczepienia społeczeństw oraz luzowania kolejnych obostrzeń.
Różnicę oczekiwań inwestorów w krótkim i długim okresie możemy zaobserwować, analizując spread pomiędzy rentownością obligacji dziesięcio- i dwuletnich. W przypadku obligacji USA widać, że od końca marca, kiedy spread wynosił ponad 1,5 proc., nastąpiła zmiana trendu na spadkowy. W tym tygodniu różnica wynosiła już poniżej 1 proc., co pokazuje coraz większe obawy o wzrost gospodarczy mimo inflacji.
W Polsce również obserwujemy spłaszczenie krzywej dochodowości, spowodowane głównie spadkiem rentowności na jej długim końcu. Kolejnym testem dla oczekiwań inwestorów będą bez wątpienia wyniki spółek po I półroczu, które powinny pokazać, jaki wpływ na finanse miało obserwowane ostatnio ożywienie gospodarcze. ¶