Jesteśmy po roku zwyżek akcji i obligacji. Co teraz dyskontują rynki?
Rynek ryzykownych aktywów zawsze kręci się wokół trzech tematów: inflacja, wzrost gospodarczy i polityka. Zakładam, że spadek inflacji z bardzo wysokich poziomów w okolice bardziej akceptowalne przez banki centralne na większości rynków rozwiniętych się już dokonał. Dzisiaj rynek przyjął udaną walkę Fedu czy EBC z inflacją za zakończoną. Przewidujemy, że stopy procentowe będą przez główne banki centralne obniżane od połowy roku, natomiast trzeba zauważyć, że to już jest w cenach. Rynek zdyskontował obniżki stóp w USA do poziomu około 3 proc., a EBC – do 2 proc. Ciężko sobie wyobrazić, żebyśmy mieli jeszcze jakiś głębszy ruch w dół, przynajmniej w perspektywie lat 2004–2005. Ważne będą w tym roku oczekiwania rynków co do kształtowania się wzrostu gospodarczego, ale wzrostu po recesji. Ona tak naprawdę w USA jeszcze nie wystąpiła, ale rynek już patrzy w przyszłość, na wzrost gospodarczy w 2025 r. i latach kolejnych. Bo to jest kluczowe pytanie: co dalej ze światową gospodarką i jak po covidowej i wojennej zawierusze będzie się ona rozwijać.
Chciałbym mocno zwrócić jeszcze uwagę na to, że to będzie rok polityków na świecie. Ponad połowa ludności świata zagłosuje w jakiejś formie wyborów. Pierwszy będzie Tajwan, ale też Indie, Indonezja. Przed nami wybory w Wielkiej Brytanii, w Unii Europejskiej i oczywiście chyba najważniejsze, czyli prezydenckie w USA. Nie można przejść obojętnie obok czynnika politycznego, który będzie mocno oddziaływał na rynki w tym roku.
Jak w związku z tym może zachowywać się dolar?
Pierwsza połowa roku dla dolara może być trudniejsza. Historycznie w okresie kampanii przedwyborczej amerykańska waluta zachowuje się słabiej wobec innych walut, ale potem odrabia straty. Tym razem dochodzi kwestia obniżania stóp procentowych przez Fed, co może sprawić, że czas dla dolara będzie trudniejszy. Lepiej może zachowywać się euro, ale także waluty, które mają za sobą słabsze okresy, np. waluty krajów skandynawskich. Do gry może wrócić funt, który traci właściwie od brexitu. Czarnym koniem może być z kolei jen, który prezentuje się bardzo słabo już od lat. Tymczasem mamy perspektywę wzrostu stóp procentowych przez Bank of Japan. Powyższy miks może przynieść krótkoterminowe odwrócenie się od dolara, natomiast po wyborach, gdy już wyjaśni się sytuacja polityczna, warto będzie pozostawać przy dolarze. Jest to jednak waluta związana z najważniejszym światowym mocarstwem, co jest szczególnie ważne przy dzisiejszym politycznym zamieszaniu.
Zwycięstwo którego z kandydatów w amerykańskich wyborach rynek może odebrać lepiej?
Temat S&P 500 jest wielowymiarowy. Z reguły indeks ten w latach wyborów prezydenckich zachowuje się przyzwoicie, zyskuje mocne kilka procent. Zdarzają się jednak i lata kryzysowe, które mocno obniżają średnią. Taki był np. rok 2008. Ogółem jednak na S&P 500 w roku prezydenckim nie można narzekać. Musimy pamiętać, że ten indeks w 2023 r. urósł ponad 20 proc., a za dwie trzecie tego wzrostu odpowiada siedem największych spółek technologicznych. Zwyżki były więc mocno skoncentrowane. Powtórzenie rajdu tzw. wspaniałej siódemki w tym roku jest praktycznie niemożliwe. Co więcej, mamy spore ryzyko korekty tych spółek. Pamiętajmy, że niektóre z nich zyskały trzycyfrowo, a najsłabsza o około 50 proc. Oczywiście mamy pozytywny scenariusz dotyczący rozwoju sztucznej inteligencji, natomiast musimy uważać na to, czy rynek nie urósł nieco na wyrost. Obawiam się, że S&P 500 raczej wypadnie płasko w tym roku, z wahaniami rzędu 5 proc. O rekord możemy ewentualnie zahaczyć pod koniec roku. Być może S&P 500 zakończy ten rok na plusie, ale przez większość roku może znajdować się pod kreską.