Po spółkach z WIG20 na celowniku inwestorów znalazły się mniejsze firmy
W ocenie ekspertów nic nie wskazuje na to, by hossa w Warszawie miała się ku końcowi. Koniunktura na krajowym rynku akcji nadal powinna sprzyjać inwestorom. Fala zwyżek kursów prawdopodobnie coraz bardziej będzie się rozlewać na mniejsze spółki, będące w ostatnich miesiącach w cieniu największych firm z WIG20. Zdaniem analityków można oczekiwać, że w 2024 r. do hossy liczniej dołączą spółki z szerokiego rynku. Siłą napędową zwyżek w tym segmencie mogą być krajowe fundusze, ale także inwestorzy indywidualni skuszeni atrakcyjnymi stopami zwrotu.
Kamil Hajdamowicz, menedżer ds. ryzyka produktów inwestycyjnych, Santander Bank Polska
Mimo dużych wzrostów na polskim rynku akcji w mijającym już roku wszystko wskazuje na to, że jest szansa na kontynuację hossy w 2024 r. Zaryzykowałbym nawet stwierdzenie, że krajowa giełda ma większe szanse na zauważalną, dwucyfrową w skali roku stopę zwrotu niż rynki bazowe. Po pierwsze, stopy zwrotu na naszym rynku akcji od listopada 2022 r. są naprawdę zachwycające, ale jednocześnie pamiętajmy, że chociażby indeks dużych spółek w momencie startu znajdował się na poziomie blisko dołków z pandemii 2020 r., czego nie można powiedzieć o indeksach na rynkach bazowych. Drugim argumentem przemawiającym za wzrostami są wciąż umiarkowane wyceny, co sugeruje, że do hossy mogą dołączyć również mniejsze spółki. Pierwsze miesiące 2024 r. to będzie kontynuacja stopniowego zdejmowania nawisu ryzyka w związku ze zmianą ekipy rządzącej oraz ewentualnym uruchomieniem środków z KPO. Oporem wydaje się poziom 2500 pkt, do którego indeks ma szanse dojść nawet w pierwszym kwartale przyszłego roku. Dalszy rozwój sytuacji będzie zależeć od perspektyw gospodarczych, globalnej polityki monetarnej czy czynników politycznych, w tym nadchodzących wyborów prezydenckich w USA. W tym kontekście druga połowa 2024 r. może charakteryzować się podwyższoną zmiennością. Zakładam, że w końcu 2024 r. stopa zwrotu na krajowym rynku będzie wynosiła kilkanaście procent.
Konrad Ogrodowicz, zarządzający funduszami, Superfund TFI
Niewiele jest indeksów na świecie, które w ciągu ostatnich 12 miesięcy wzrosły aż o blisko 40 proc., tak jak główny wskaźnik warszawskiej giełdy WIG. Dodatkowo umocnienie złotego spowodowało, że stopy zwrotu osiągnięte przez inwestorów zagranicznych są jeszcze wyższe. Takich wyników może nam pozazdrościć większość zagranicznych rynków akcji. Ale co dalej? W mojej ocenie powoli wkraczamy w decydujący moment. Od blisko 15 lat indeks WIG znajduje się w konsolidacji, okresy wzrostów i spadków są cykliczne. Hossa trwa średnio od 20 do 25 miesięcy. Obecnie obserwujemy wzrosty na naszym rynku od 15 miesięcy. Biorąc pod uwagę cykliczność, indeks będzie jeszcze rósł od pięciu do dziesięciu miesięcy. W tym okresie liczyłbym na wzrost do 85–90 tys. pkt, czyli jeszcze o około 15 proc. Oczywiście tym razem może być zupełnie inaczej. Możemy wyrwać się z tej cykliczności, ale za wcześnie na takie rozważania. W moim scenariuszu bazowym zakładam kontynuację hossy przynajmniej do połowy 2024 r. Liczę na napływ środków do polskich funduszy akcji, co wsparłoby średnie i małe spółki. Największym ryzykiem, jakie teraz dostrzegam, jest wolniejszy od oczekiwanego wzrost gospodarczy. Najnowsze projekcje opublikowane przez NBP zakładają, że w 2024 r. PKB wzrośnie o 2,9 proc., a w 2025 r. – o 3,5 proc. Jeżeli kolejne dane z gospodarki nie będą wskazywać, że osiągnięcie takich wskaźników jest możliwe, spodziewam się pogorszenia nastrojów na rynku.