Rok, co prawda, jeszcze się nie skończył, ale zapewne inwestorzy będą mogli go zapisać na plus. Co więcej… kiedy mowa o 2024 r., też przeważają optymistyczne nastroje. Widać to zarówno wśród polskich, jak i zagranicznych analityków. Pan też patrzy w przyszłość z optymizmem?
Trudno nie być tym optymistą. Po bardzo trudnym 2022 r. rok 2023 okazał się dużo lepszy, niż spodziewaliśmy się na początku. Odszedł największy czynnik ryzyka, czyli głęboka recesja, i oczekiwania w tym zakresie w przyszłym roku również są ograniczone. Napływające dane pokazują, że gospodarka amerykańska, ale także i polska są na coraz lepszej trajektorii wzrostu. To przekłada się na większy optymizm. Jednak musimy też patrzeć na wycenę aktywów. Po bardzo mocnym 2023 r. zarówno na rynku akcji, jak i obligacji trzeba zapewne zachować większą czujność, ale mimo wszystko my jesteśmy optymistami, jeśli chodzi o 2024 r.
Kiedy wy patrzycie na rynki, które wydają wam się szczególnie atrakcyjne, bo przecież ten obraz też nie jest jednoznaczny?
Pewnie można zakładać kilka scenariuszy, natomiast ten scenariusz bazowy zakłada odradzanie wzrostu gospodarczego, spadek inflacji. Ryzyka dotyczące potencjalnego krótkoterminowego podbicia inflacji będą się pojawiały tak samo jak ryzyko dotyczące sytuacji gospodarczej. Dlatego warto przed tymi ryzykami się zabezpieczyć i postawić na aktywa, które potencjalnie dają atrakcyjne stopy zwrotu. Tutaj taką opcją wydają się być amerykańskie obligacje. Są one relatywnie tanim zabezpieczeniem przed ryzykiem recesji i geopolitycznym, a dodatkowo mają relatywnie wysokie rentowności. W przypadku obligacji polskich, mając na uwadze dalszy spadek tempa inflacji i oczekiwań, że obniżki stóp procentowych będą nieco później i może nieco mniejsze, wydaje się, że na początek roku najciekawszym wyborem są obligacje zmiennokuponowe, które wciąż oferują atrakcyjne marże.