Realne zyski są możliwe tylko po opuszczeniu strefy komfortu

Inwestowanie przypomina nieco maraton. Warto trzymać się wybranej strategii i co jakiś czas wprowadzać pewne zmiany – mówi Sobiesław Kozłowski, dyrektor departamentu analiz i doradztwa w Noble Securities.

Publikacja: 24.04.2022 10:35

Realne zyski są możliwe tylko po opuszczeniu strefy komfortu

Foto: materiały prasowe

Wiadomo, że portfel każdego inwestora powinien być dostosowany do poziomu ryzyka, jakie ten inwestor akceptuje. Ale czy pana zdaniem obecne warunki rynkowe powinny skłaniać do tego, by mocniej zaangażować się w inwestowanie w bardziej ryzykowne aktywa?

Uważam, że pojęcie bardziej ryzykowne aktywa nabiera nowego znaczenia w sytuacji, gdy rentowność polskich dziesięcioletnich obligacji testuje poziom 6 proc., podczas gdy rok temu oscylowała wokół 1,5 proc. Mówiąc bardziej obrazowo, wzrost rentowności, a tym samym spadek cen obligacji spowodował, że trzyletnie czy nawet pięcioletnie zyski zostały „zjedzone". Ponadto percepcję ryzyka zmienia znacząca inflacja. Powoduje ona, że realna wartość środków trzymanych na nisko oprocentowanej lokacie, a tym bardziej w przysłowiowej skarpecie, spada teraz niemal o 11 proc. w ujęciu rocznym.

Zakładam, że weszliśmy w okres podwyższonej zmienności na rynkach. Dlatego preferowanym przeze mnie rozwiązaniem jest dywersyfikacja uwzględniająca różne klasy aktywów czy też świadoma strategia inwestycyjna.

Jedną z fundamentalnych kwestii jest odpowiedź na pytanie, jak oceniamy ryzyko. Czy traktujemy zmienność jako szansę, czy może jest to głównie niebezpieczeństwo poniesienia straty? Do pewnego stopnia ryzykiem można zarządzać, ale z racji wieku, doświadczeń czy preferencji część klientów może dążyć do minimalizowania ryzyka spadku wartości kapitału i do maksymalizacji bezpieczeństwa. Mając na uwadze spadające odczyty PMI dla przemysłu czy usług, hossę na rynku surowców oraz presję na rynku obligacji, uważam, że portfel należy budować selektywnie. Niepewność inwestycyjną ekstremalnie zwiększa wojna w Ukrainie, rozpoczęcie cyklu podwyżek stóp procentowych przez Fed, dążenie amerykańskich władz monetarnych do ograniczenia sumy bilansowej o 95 mld dolarów miesięcznie, rywalizacja Chin z USA oraz niesprawdzająca się polityka zero-covid w Chinach.

Jeśli ktoś akceptuje większe ryzyko, to w co powinien dzisiaj inwestować? W akcje? A może np. w surowce, które w tym roku mocno drożeją?

Według jednej z giełdowych maksym należy kupować plotki, a sprzedawać fakty. Natomiast zgodnie z inną trzeba pozwolić zyskom rosnąć.

Na początku pandemii mieliśmy beneficjentów covidowej hossy, ale kiedy społeczeństwa w wielu rozwiniętych krajach osiągnęły odporność stadną, liderzy wzrostów zamienili się w outsiderów. Aby ochronić kapitał przed inflacją, trzeba opuścić strefę komfortu, zwłaszcza w bardzo dynamicznym otoczeniu.

Preferuję teraz akcje spółek wartościowych, o ugruntowanej pozycji rynkowej, która zwiększa szanse na utrzymanie marży. Dobrze oceniam też firmy ze znaczącymi szansami na wypłatę dywidendy. Surowce są w mojej opinii dość ryzykowną alternatywą. Po pierwsze dlatego, że cykl podwyżek stóp procentowych w USA implikuje umocnienie dolara i tym samym zwiększa presję na spadek cen surowców w dolarach. Po drugie, problemy z Covid-19 w Chinach powodują spadek aktywności gospodarczej w tym państwie, co przekłada się na zmniejszenie popytu na surowce. Po trzecie, w cenach surowców w pewnym stopniu jest już uwzględniona wojna w Ukrainie. Nie wiadomo, kiedy wojna się skończy, ale gdyby doszło do tego szybciej, niż do tej pory zakładano, powstałaby presja na spadek cen surowców.

A co z inwestorami, którzy szukają bezpieczeństwa? Pytanie to nabiera szczególnego znaczenia w sytuacji, gdy rentowność obligacji skarbowych rośnie.

Przykład obligacji pokazuje złożoność sytuacji. Z jednej strony w ciągu roku stopy zwrotu z obligacji są głęboko ujemne i z rocznej perspektywy ta klasa aktywów jest ryzykowna, ale z drugiej strony, w ujęciu kilku czy kilkunastu kwartałów, może to być jedna z najlepszych klas aktywów. Innymi słowy, jeżeli ktoś akceptuje ryzyko spadku wartości kapitału i nie próbuje złapać „szczytu" lub „dołka", to w średnim terminie może traktować obecną sytuację rynkową jako dogodny moment do budowania długoterminowego portfela. Inwestowanie w pewnym stopniu jest zbliżone do maratonu. Warto trzymać się wybranej strategii i co jakiś czas wprowadzać pewne modyfikacje (na rynku kapitałowym nazywa się to rebalancingiem).

Czy nie doszliśmy do momentu, kiedy inwestycje w obligacje też należy zaliczyć do tych bardziej ryzykownych?

Czekałem na to pytanie, ponieważ dotyka podstawowej kwestii: czy ryzyko postrzegamy ex post czy ex ante. Innymi słowy, czy słabe stopy zwrotu w przeszłości świadczą o tym, że przyszłe stopy również będą słabe? I z drugiej strony, czy bardzo dobre stopy zwrotu za kwartał albo za rok będą determinować bardzo dobre stopy zwrotu w następnych okresach?

Stoję na stanowisku, i tabele z rocznymi stopami zwrotu z wielu klas aktywów to uwiarygadniają, że rynki kapitałowe funkcjonują z pewną cyklicznością skorygowaną przez specyfikę okresu. Oczywiście, w przypadku obligacji skarbowych jest ekstremalne ryzyko zbliżenia się rentowności do 15 proc., jak to miało miejsce w przypadku amerykańskich dziesięciolatek i szoku naftowego z lat 70. XX w., ale ten scenariusz wydaje się mało prawdopodobny i w znacznym stopniu został już zdyskontowany, przynajmniej w wycenie polskich obligacji skarbowych.

Inwestycje
Trzy warstwy regulacji
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Inwestycje
Jak przeprowadzić spółkę przez spór korporacyjny?
Inwestycje
Porozumienia akcjonariuszy w spółkach publicznych
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Inwestycje
Unikanie sporów potransakcyjnych