Wysoka stopa zwrotu, niskie ryzyko. Czy to da się pogodzić?

Z inwestowaniem jest podobnie jak z bieganiem – bez planu i treningu trudno osiągać satysfakcjonujące wyniki. Oczywiście, w czasie hossy można zarobić więcej niż Warren Buffett, ale nie chodzi przecież o jednorazowe sukcesy.

Aktualizacja: 25.02.2022 16:07 Publikacja: 25.02.2022 15:33

Wysoka stopa zwrotu, niskie ryzyko. Czy to da się pogodzić?

Foto: oneinchpunch/shutterstock

Ostatnie dwa lata na światowych rynkach były wyjątkowe. Gdy minął wstrząs wywołany wybuchem pandemii koronawirusa, indeksy giełdowe oraz akcje zaczęły mocno zyskiwać na wartości. Można nawet zaryzykować twierdzenie, że rozpoczynając inwestycję zaraz po pierwszej fali pandemii, trudno było stracić. Wzrost indeksów był dwucyfrowy, a na akcjach niektórych spółek można było zarobić nawet jeszcze więcej.

Eksperci są jednak zgodni: czas łatwego zarabiania na giełdzie się skończył. To wynik dużego ryzyka geopolitycznego i globalnej walki z inflacją prowadzonej przez banki centralne, w tym amerykańską Rezerwę Federalną. Dzisiaj mało kto oczekuje dwucyfrowych stóp zwrotu z inwestycji w akcje. Coraz częściej mówi się nawet, że indeksy światowe mogą zakończyć rok na minusie. Ryzyko inwestycyjne wyraźnie wzrosło. W takich warunkach trzeba postępować rozważnie, przestrzegając podstawowych zasad.

Zacznij od planu

Zawsze kiedy mowa o inwestowaniu, trzeba na początku zdać sobie sprawę, że nie ma nic za darmo. Chcąc zarabiać, musimy się liczyć z ryzykiem, od którego nie da się uciec. Bez ryzyka zyskanie więcej niż wynosi dzisiaj inflacja jest praktycznie niemożliwe. Każde ryzyko można jednak próbować ograniczać. Tak, by ewentualne porażki były mniej bolesne. Od czego zacząć?

– Co do zasady z inwestowaniem jest podobnie jak z bieganiem – bez planu i treningu trudno osiągać satysfakcjonujące wyniki. Oczywiście, w sprzyjających okolicznościach (np. biegnąc z górki, gdy silny wiatr wieje w plecy) możemy mieć wynik zbliżony do Usaina Bolta na 100 m, tak jak w czasie hossy możemy osiągnąć stopę zwrotu lepszą niż Warren Buffett. Jeżeli jednak celem są w miarę powtarzalne wyniki (z uwzględnieniem otoczenia), to zasadne wydaje się przygotowanie planu i działanie zgodne z nim – mówi Sobiesław Kozłowski, dyrektor departamentu analiz i doradztwa w Noble Securities.

Okresowe potknięcie czy koniec świata

Aby nakreślić plan, musimy odpowiedzieć sobie na pytanie, czego konkretnie oczekujemy i jakie ryzyko jesteśmy w stanie zaakceptować. Dla jednych strata wynosząca 10 proc. nie będzie wielkim problemem, a dla innych będzie to sygnał, żeby natychmiast wycofać pieniądze i wpłacić je na nieoprocentowane konto bankowe. W zależności od podejścia do potencjalnej straty trzeba więc zdecydować, jaką część portfela inwestycyjnego będą stanowić aktywa teoretycznie bezpieczniejsze, a jaką te zaliczane do mocno ryzykownych.

Kolejna ważna kwestia to okres inwestycji. Co do zasady szukamy takich inwestycji, które mają zapewnić jak największą stopę zwrotu. Ale wybór instrumentów zależy od tego, czy pieniądze lokujemy na kilka–kilkanaście miesięcy czy kilka–kilkanaście lat.

– Różne drogi prowadzą do sukcesu w sporcie, tak jak różne strategie do sukcesu w inwestycjach, przy czym wspólnym mianownikiem jest określenie predyspozycji oraz przygotowanie dziennika inwestycji (kalendarza treningów) – wskazuje Sobiesław Kozłowski. – Aby zacząć relatywnie bezpiecznie, proponuję określić horyzont inwestycji (im krótszy, tym płynność ma większe znaczenie) oraz poziom akceptowanego ryzyka.

Jak podkreśla Marcin Brendota, ekspert ds. analiz w Alior Banku, o bezpiecznym inwestowaniu powstało wiele publikacji, w których przewija się kilka uniwersalnych tez.

– Przede wszystkim należy unikać inwestowania w instrumenty, których mechanizm, profil wypłaty czy też ryzyko są dla inwestora nie do końca zrozumiałe – mówi Marcin Brendota. Jak dodaje, dotyczy to przede wszystkim instrumentów pochodnych, ale zasada ta ma zastosowanie także na rynku akcji.

Spółki pod lupą

– Kupując akcje spółek notowanych na giełdzie, warto wiedzieć, czym ta firma się zajmuje, jakie produkty lub usługi sprzedaje, od czego może zależeć przyszła zmiana jej przychodów oraz kosztów, czyli gdzie jest tworzona wartość spółki. Historyczne wyniki finansowe pomogą w zbudowaniu opinii o tendencjach w rozwoju danej spółki lub nawet całej branży – wskazuje ekspert ds. analiz w Alior Banku.

Jego zdaniem patrzenie na spółkę od strony fundamentalnej nie wyklucza analizy wykresu notowań. – Na podstawie analizy technicznej można określić dodatkowe parametry inwestycji, takie jak np. moment jej rozpoczęcia (przebicie kluczowej linii oporu, odbicie od wsparcia istotnych dołków itp.). Analiza wykresu może również pomóc w określeniu właściwego poziomu obrony (tzw. stop-loss), który powinien chronić przed ryzykiem nadmiernych strat z pojedynczej inwestycji – dodaje Marcin Brendota.

Kolejna uniwersalna zasada pomagająca ograniczać ryzyko inwestycyjne to oczywiście dywersyfikacja. Mówiąc krótko: nie wrzucamy wszystkich jajek do jednego koszyka. Tutaj jednak potencjalny inwestor staje przed dylematem: jak taka dywersyfikacja powinna wyglądać w praktyce? Problem pojawia się w zasadzie już na samym początku, kiedy trzeba zdecydować, jakie aktywa znajdą się w naszym portfelu. Szukając odpowiedzi na to pytanie, trzeba powrócić do sprawy akceptowanego poziomu ryzyka.

Sobiesław Kozłowski wskazuje, że duże znaczenie ma tu wiedza finansowa. Im jest mniejsza, tym większą część portfela powinny stanowić obligacje, w tym zwłaszcza papiery skarbowe. Akcje są głównie dla tych, którzy mają przynajmniej podstawową wiedzę o rynku kapitałowym.

Można skorzystać z pośrednictwa

– Warto do swojego portfela włączyć bezpieczniejsze instrumenty, jakimi są obligacje. Ich udział będzie zależeć od indywidualnej skłonności do ryzyka – podkreśla Marcin Brendota. – Osoby o umiarkowanej tolerancji ryzyka powinny mieć w portfelu od 40 do 60 proc. papierów dłużnych (w zależności od koniunktury na rynku akcji).

W obligacje, w tym korporacyjne (bardziej rentowne od papierów skarbowych, ale też bardziej ryzykowne), można inwestować samodzielnie, ale również poprzez fundusze. To samo dotyczy zresztą akcji.

Przy inwestowaniu szczególne znaczenie ma dywersyfikacja. Zróżnicowane powinny być nie tylko rodzaje aktywów, ale też wybierane przez inwestora instrumenty finansowe. Nie wystarczy więc zdecydować, jaką część portfela mają stanowić akcje, a jaką np. papiery dłużne. Zarówno część akcyjna, jak i obligacyjna także powinny być zdywersyfikowane. Ale należy tu zachować umiar.

– W akcyjnej części portfela powinno znajdować się mniej więcej 10–20 spółek. Zasadność wyboru można weryfikować w określonych terminach: co miesiąc, kwartał czy raz w roku. Wsparciem w tym obszarze może być usługa doradztwa inwestycyjnego czy choćby comiesięczne portfele publikowane na łamach „Parkietu" – mówi Sobiesław Kozłowski.

Z kolei Marcin Brendota, podkreśla, że poziom dywersyfikacji powinien być uzależniony również od tego, jakim kapitałem dysponujemy.

– Zawsze lepiej wybrać kilka spółek niż jedną, przy czym stopień rozproszenia zależy od wielkości kapitału. Jednak nawet przy mniejszym kapitale warto zastanowić się nad portfelem składającym się z co najmniej trzech–pięciu pozycji. Nie zawsze uchroni to przed stratą, bo przecież bywają sesje, gdy spadają kursy większość akcji, ale z pewnością pomoże w ograniczeniu strat – mówi Marcin Brendota.

Jak dobierać akcje

Oczywiście przy wyborze spółek do portfela nawet najlepszym specjalistom zdarzają się wpadki. Aby było ich jak najmniej, należy zwrócić uwagę na kilka spraw.

– Gdy samodzielnie wybieramy spółki do naszego portfela, warto kierować się nie tylko ich wynikami czy perspektywami, ale również parametrami dotyczącymi notowań na giełdzie – podkreśla Marcin Brendota. – Na przykład bezpieczniej będzie, jeśli postawimy na spółki, których akcje są płynne, czyli wolumen obrotu nimi w trakcie sesji jest wysoki. Przy mniejszej płynności mogą pojawić się problemy z realizacją zleceń. Dzieje się tak na przykład po publikacji istotnego komunikatu spółki. Ponadto akcje mniej płynnych spółek są bardziej podatne na wahania wynikające ze zmiany popytu i podaży.

Kupując akcje danej spółki, oczywiście kierujemy się głównie oceną jej przyszłości, bo od tego będą zależały kursy w kolejnych miesiącach i latach. Ale jak wskazuje Sobiesław Kozłowski, warto również spojrzeć na to, jak wyglądała przeszłość danej firmy.

– Zwróciłbym uwagę na dotychczasowe osiągnięcia spółki i członków zarządu, ale też starałbym się ocenić perspektywy. Ponadto zachęcam do posłuchania konferencji wynikowych, do udziału w walnym zgromadzeniu czy dniach inwestora. To pomoże samodzielnie ocenić firmę – radzi przedstawiciel Noble Securities. – Ostatecznie tak jak w bieganiu najtrudniej jest zacząć i wdrożyć powtarzalne treningi, bez nadmiernych oczekiwań, bo to może prowadzić do przetrenowania. Należy więc przygotować plan (i okresowo weryfikować go) i zacząć gromadzić doświadczenie, najpierw operując relatywnie małymi kwotami.

Plan, dywersyfikacja i przegląd portfela

Inwestowanie na rynkach finansowych zawsze wiąże się z ryzykiem. Każdy sam musi sobie odpowiedzieć na pytanie, jak duże ryzyko jest w stanie zaakceptować. Od tego oraz od poziomu wiedzy na temat rynku kapitałowego zależy, jakie rodzaje inwestycji powinny znaleźć się w portfelu inwestora. Żeby zwiększyć bezpieczeństwo inwestycji, trzeba je zróżnicować. Warto w tym celu przygotować plan działania, który pozwoli uniknąć nerwowych ruchów. Zmiany w składzie portfela muszą być efektem analiz dotyczących spółki czy jej otoczenia, a nie wynikiem nieprzemyślanych decyzji.

Inwestycje
To krótkotrwałe pogorszenie na Wall Street. Nowe szczyty jeszcze w tym roku
Inwestycje
Efektywna komunikacja z inwestorami
Inwestycje
Inwestorzy detaliczni a rozwój rynku
Inwestycje
Andrzej Powierża, BM Citi Handlowy: Wyceny banków nie rażą? Ale rynek boi się, że rząd zabierze zyski
Inwestycje
Andrzej Bieniek: WIG osiągnie 200 tys. pkt za dwa lata
Inwestycje
Notowania ropy znów spoglądają na południe