Tydzień temu rozpoczęliśmy cykl artykułów poświęconych słynnej metodzie Altmana, służącej „wyłapaniu" zawczasu potencjalnych bankrutów spośród spółek giełdowych. Na metodę tę składa się pięć wskaźników finansowych. Omówiliśmy pierwszy z nich (kapitał obrotowy/aktywa), teraz czas na kolejny.
O ile przeanalizowany?przed tygodniem wskaźnik mierzy tzw. płynność finansową, to następny w kolejności indykator, uznany przez Altmana za istotny z punktu widzenia groźby bankructwa, dotyczy niejako dotychczasowej historii działalności przedsiębiorstwa. Opiera się on na pojęciu zysków zatrzymanych (ang. retained earnings). Chodzi o sumę zysków, które w przeszłości nie zostały wypłacone akcjonariuszom w formie dywidend. Wielkość ta pokazuje, ile gotówki danej spółce udało się zgromadzić w przeszłości. Podobnie jak w przypadku wskaźnika omówionego?przed tygodniem, zgodnie z procedurą Altmana zyski zatrzymane należy podzielić przez łączne aktywa danej spółki. W ten sposób uzyskujemy miarę tego, jak wypracowane i zakumulowane przez nią przez lata zyski mają się do całego jej majątku. Im współczynnik ten jest wyższy, tym lepiej z punktu widzenia ryzyka bankructwa – uznał Altman na podstawie historycznych symulacji. Najwyraźniej spółki, które w przeszłości mogły się pochwalić doświadczeniem w generowaniu zysków i ich reinwestowaniu, są bardziej odpowiedzialne, stabilne i przewidywalne.
Co spółka, to inne podejście
Koncepcja wydaje się logiczna, ale w polskich warunkach mogą być trudności z jej wdrożeniem. Kłopot w tym, że o ile np. omówiony przed tygodniem kapitał obrotowy można obliczyć na podstawie każdego sprawozdania finansowego dowolnej spółki spoza sektora finansowego, to z pojęciem zysków zatrzymanych sprawa jest bardziej skomplikowana. Przyjrzyjmy się chociażby raportom spółek z WIG20. Z jednej strony mamy firmy, które na szczęście dla zwolenników metody Altmana podają dane o zyskach zatrzymanych (jest ich zdecydowana większość). Weźmy np. raport KGHM. Miedziowy koncern w objaśnieniach do raportu półrocznego nawet szczegółowo rozpisał, co dokładnie składa się na zyski zatrzymane: niepodzielony zysk (niepokryta strata) z lat ubiegłych, kapitał zapasowy tworzony zgodnie z kodeksem handlowym, kapitał zapasowy tworzony i wykorzystywany zgodnie ze statutem spółki oraz zysk bieżącego okresu obrotowego. Na koniec półrocza kwota ta przekraczała 17,5 mld zł. Obok zysków zatrzymanych KGHM pokazuje w bilansie także kapitał akcyjny oraz „inne skumulowane całkowite dochody", które wiążą się z operacjami aktywami finansowymi, derywatami i różnicami kursowymi.
Jeśli jednak spojrzymy na raport np. Asseco Poland, to próżno szukać tam pozycji „zyski zatrzymane". Tutaj trzeba już się posiłkować raczej domysłami. Za ekwiwalent zysków zatrzymanych można przyjąć tu zapewne sumę dwóch pozycji: zysków/strat z lat ubiegłych oraz zysku za okres sprawozdawczy.
Trudno trzymać się wytycznych
Grono spółek z WIG20 i tak pozytywnie się wyróżnia, jeśli chodzi o podawanie omawianej przez nas pozycji w raportach. Wśród mniejszych firm bywa z tym jeszcze gorzej.