ABC długoterminowego inwestowania w akcje, czyli lekcje płynące z historii

Sięgające historycznych szczytów indeksy amerykańskiego rynku akcji u niejednej osoby mogą wywoływać zdziwienie i zasko- czenie. Hossa na Wall Street nie powinna jednak budzić zdziwienia, bo w prze- szłości zawsze prędzej czy później zwyciężała uporczywa tendencja wzrostowa. Wbrew pozorom, długofalowa zwyżka ma miejsce także na warszawskiej giełdzie. Sęk w tym, że nietrudno o błędy, które przekreślają szanse na załapanie się na owe zyski. Co zrobić, by nie zostać przysłowiowym długoterminowym inwestorem z przymusu? Prezentujemy pięć ważnych zasad.

Aktualizacja: 15.02.2017 03:19 Publikacja: 28.03.2013 05:00

ABC długoterminowego inwestowania w akcje, czyli lekcje płynące z historii

Foto: GG Parkiet

1. W długim okresie rynek akcji rośnie

Ktoś, kto zakłada, że akcje będą trwale taniały i nie będą dobrą długoterminową inwestycją, gra przeciwko historii. Nawet jeśli jako punkt wyjścia złośliwie przyjmiemy szczyt indeksu S&P500 (wówczas jeszcze S&P90) poprzedzający największy w historii krach z lat 1929-1932, to i tak okaże się, że od tego czasu indeks urósł dotąd 57-krotnie. Z kolei od dołka z 1932 r. wartość S&P powiększyła się 340-krotnie!

No dobrze, ale akcje są ryzykowne, bo po drodze do tych bajecznych zysków zdarzały się przecież poważne załamania, czego najlepszym dowodem są ostatnie lata – powiedzą sceptycy. Trudno się z tym nie zgodzić, ale faktem jest również to, że ryzyko maleje wraz z wydłużaniem horyzontu inwestycyjnego. Przykładowo, jeśli ktoś zachęcony wcześniejszą przeceną zainwestował w akcje w końcu października 2008 r., to przez kolejne cztery miesiące patrzył, jak S&P500 spada dalej o blisko 30 proc. Po roku ów śmiałek był już jednak prawie 10 proc. na plusie, po dwóch latach około 20 proc., po trzech około 30 proc., a po czterech ponad 40 proc.

A jak jest na warszawskiej giełdzie? Co prawda jej historia jest śmiesznie krótka w porównaniu z Wall Street, ale i tutaj sprawdza się założenie mówiące o długoterminowej zwyżce. Pomijając nawet „kosmiczną" hossę z pierwszych lat funkcjonowania GPW i wyznaczając punkt startowy dla obliczeń na początek 1995 r., okazuje się, że WIG urósł do tej pory sześciokrotnie. Jakże łatwo zapomnieć o tych faktach pod wpływem codziennego szumu informacyjnego...

2. Giełda rośnie, bo rośnie gospodarka, a ogół spółek się rozwija

Ktoś, kto twierdzi, że zwyżka notowań amerykańskich akcji trwająca z przerwami od czterech lat sprawiła, że zerwała się więź łącząca giełdę z gospodarką USA, jest, lekko mówiąc, w błędzie. Łatwo uświadomić to sobie, patrząc na wykresy. Wiadomo, że fundamentem wycen spółek są generowane przez nie zyski, których część wypłacana jest w namacalnej postaci dywidend. Co dzieje się z zyskami amerykańskich korporacji? Otóż w minionym roku średni ważony zysk na akcję firm z S&P500 ustanowił nowy historyczny rekord. To samo dotyczy dywidend, które poradziły sobie ze szczytem z 2007 r. W tym kontekście nowe szczyty indeksów giełdowych przestają wydawać się tak irracjonalne, jak chcieliby wieczni pesymiści.

Podczas gdy zyski firm są fundamentem dla akcji, to fundamentem dla zysków korporacji jest amerykańska gospodarka. Nominalna wartość PKB w USA przekroczyła szczyt sprzed kryzysu finansowego w 2008 r. już dwa lata później i od tego czasu znów systematycznie bije rekordy, mimo że co chwila mówi się o groźbie recesji. To samo w Polsce – nasz PKB mimo zmiennego tempa wzrostu cały czas, z kwartału na kwartał, pęcznieje w ujęciu nie tylko nominalnym, ale i realnym, i poprawia historyczne rekordy.

3. Nie ignoruj dywidend

Krótkoterminowym spekulantom dywidendy wypłacane przez spółki mogą się wydawać niewarte uwagi. Po co zawracać sobie głowę paroprocentowymi stopami dywidendy, skoro na zmianach kursów można teoretycznie zarabiać po kilkadziesiąt procent – można by pomyśleć. No tak, tyle że w praktyce okazuje się, że na dłuższą metę ignorowanie dywidend byłoby bardzo dużym błędem, zwłaszcza jeśli rzeczywistość weryfikuje umiejętności trafnego wyłapywania ruchów notowań. Reinwestowanie zysków wypłacanych przez spółki to sposób na dramatyczne przyspieszenie przyrostu kapitału. Od 1988 r., kiedy to zaczęto obliczać uwzględniający dywidendy indeks S&P500 Total Return, jego wartość urosła na tyle, że obecnie jest o 450 pkt proc. wyższa od „zwykłego" S&P500, który obrazuje wyłącznie zmiany kursów. To samo dotyczy polskiej giełdy. Liczony wstecz od końca 2004 r. WIG20TR jest ponad 40 proc. powyżej „zwykłego" WIG20. O ile ten pierwszy indeks przekroczył niedawno poziom 3500 pkt, ten drugi nie może sobie poradzić z pułapem 2500 pkt.

Zalety dywidend trudno przecenić także z innego powodu – jest to najbardziej stabilny składnik stóp zwrotu. Nigdy nie zdarzyło się, by żadna spółka z S&P500 nie wypłaciła w danym roku dywidendy. Nawet w okresach największej bessy utrzymywał się w miarę stabilny (w porównaniu z wahaniami kursów) strumień gotówki płynący do kieszeni akcjonariuszy. Dywidendy to czynnik w pewnym stopniu upodabniający akcje do uznawanych za bardziej bezpieczne obligacji.

4. Nie ulegaj powszechnej euforii. Kupuj, gdy panuje pesymizm

Jeśli popatrzymy na wykresy indeksów giełdowych obejmujące wiele lat, to łatwo można zauważyć, że na długofalowe zyski z akcji najprościej było się załapać, akumulując akcje wtedy, kiedy nikt ich nie chciał, a nie wtedy, kiedy na giełdzie panowała euforia. Świetnymi momentami na zakupy były trwające od wielu miesięcy silne zniżki, które sprowadzały wyceny akcji do atrakcyjnych poziomów. Z kolei kupowanie walorów wówczas, kiedy było to w modzie, a giełdę szturmowały tłumy świeżo upieczonych amatorów szybkich zysków, na dłuższą metę zawsze okazywało się kiepskim, choć bardzo kuszącym, pomysłem. Łatwo to zobrazować. O ile WIG20 jest obecnie sporo powyżej każdego istotnego historycznego dołka, to jednocześnie jest sporo poniżej szczytu euforii z 2007 r., nie mówiąc już o tym, że tkwi na poziomie sprzed 13 lat, kiedy pękła tzw. bańka internetowa. To ważna przestroga – nierozsądne kupowanie akcji w okresie przegrzewającej się koniunktury giełdowej ma niewiele wspólnego z przemyślanym długoterminowym inwestowaniem.

5. Dywersyfikacja portfela to sprawdzony sposób na załapanie się na długofalowe zyski

Omówione powyżej założenie, że akcje warto kupować w okresie powszechnej niechęci do giełdy, odnosi się do urozmaiconego koszyka walorów. W takim koszyku ryzyko specyficzne dla poszczególnych spółek wzajemnie się niweluje. Z tego względu w odniesieniu do takich zdywersyfikowanych inwestycji sprawdza się zdroworozsądkowa, wzięta z codziennego życia zasada mówiąca, że im bardziej tanieją akcje, tym atrakcyjniejsze się stają i tym bardziej warto je kupować.

Trzeba jednak zachować daleko idącą ostrożność, jeśli chodzi o akcje pojedynczych spółek. Zasada mówiąca o tym, że spadek kursu to okazja do kupowania, niekoniecznie się sprawdza w takim przypadku. Przeglądając historię GPW, można natknąć się na niezliczone spółki, których kursy spadły po 90 proc. lub które stoczyły się po równi pochyłej do bankructwa. Przykładów nie trzeba szukać daleko. Weźmy przykład Telekomunikacji Polskiej. Jej kurs jest ponad 80 proc. poniżej historycznego szczytu sprzed 13 lat! Dla przeciętnego inwestora znacznie lepszym rozwiązaniem jest lokowanie w urozmaicony portfel akcji niż koncentrowanie się na paru spółkach – to lepiej zostawić (nielicznym) geniuszom w rodzaju Warrena Buffetta.

[email protected]

Inwestycje
Promocja na ETF-y również w Noble Securities
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Inwestycje
Tomasz Bursa, OPTI TFI: WIG ma szanse na rekord, nawet na 100 tys. pkt.
Inwestycje
Emil Łobodziński, BM PKO BP: Nasz rynek pozostaje atrakcyjny, ale...
Inwestycje
GPW i rajd św. Mikołaja. Czy to może się udać?
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Inwestycje
Co dalej z WIG20? Czy zbliża się moment korekty spadkowej?
Inwestycje
Ropa naftowa szuka pretekstu do ruchu w górę