Najprostszym sposobem inwestowania na rynkach dojrzałych jest zakup jednostek funduszy koncentrujących się na tych rynkach. Krajowe Towarzystwa Funduszy Inwestycyjnych oferują już kilkanaście tego typu produktów. Jeszcze więcej funduszy akcji rynków rozwiniętych proponują zagraniczne instytucje, takie jak: BlackRock, Franklin Templeton, HSBC czy Schroders.
Natomiast posiadacze rachunków maklerskich mogą nabyć notowane na giełdzie fundusze odzwierciedlające zachowanie amerykańskiego indeksu S&P lub niemieckiego DAX, tzw. ETF-y.
Zyski z rynków dojrzałych
Przez ostatnie lata indeksy rynków rozwiniętych zyskały znaczącą przewagę nad rynkami wschodzącymi. Tylko przez ostatnie 12 miesięcy indeks MSCI Emerging Markets (rynków rozwijających się) stracił ok. 1 proc., kiedy indeksy z rynków dojrzałych dynamicznie szły w górę – S&P i DAX zyskały w tym czasie około 22 proc., a japoński Nikkei – aż 57 proc. To pokazuje, że warto mieć w portfelu akcje z rynków rozwiniętych, których łączna wartość stanowi ponad 85 proc. kapitalizacji wszystkich spółek notowanych na światowych giełdach.
Analitycy wierzą w hossę
Eksperci z międzynarodowych firm inwestycyjnych wierzą w kontynuację hossy na rynkach dojrzałych – informują Analizy Online. Główny ekonomista firmy inwestycyjnej Schroders – Keith Wade – uważa, że wciąż warto inwestować na rynkach rozwiniętych, jak Stany Zjednoczone czy Japonia. Jego zdaniem z uwagi na tegoroczne przeceny surowców trudno liczyć na szybką poprawę koniunktury na rynkach wschodzących.
Zdaniem Russa Koestericha, stratega inwestycyjnego z BlackRock, dane makro napływające z amerykańskiej gospodarki nie do końca są satysfakcjonujące. Jednak według analityka inwestorzy nadal będą wierzyć w amerykańskie akcje, dopóki Fed nie zakończy programu luzowania ilościowego (QE3). Jego zdaniem hossa na Wall Street potrwa jeszcze od 6 do 12 miesięcy. Z kolei Lisa Myers z Franklin Templeton Global Equity Group dostrzega wzrostowy potencjał na rozwiniętych rynkach Europy Zachodniej. Jej zdaniem wyraźnie widać polepszenie nastrojów inwestycyjnych w strefie euro. – Poszczególne rządy muszą zrobić wszystko, aby pobudzić wzrost – to pomoże w redukcji deficytu budżetowego i pomoże gospodarkom. Inwestorzy będą mogli wtedy liczyć na duże zyski wielu nisko wycenianych dzisiaj akcji europejskich firm – twierdzi Lisa Meyers.