Druga połowa mijającego tygodnia była bardzo udana dla dużych spółek. WIG20 znalazł się najwyżej od dwóch lat. Skąd taki nagły przypływ optymizmu na GPW?
Po zachowaniu indeksu MSCI EM, który zbliża się do szczytu wszech czasów wnioskuję, że mamy poprawę nastawienia wobec rynków wschodzących. Ponadto pomagają nam specyficzne czynniki globalne. Mam na myśli huragan Harvey, który sprzyja wzrostowi marż rafineryjnych, co z kolei pozytywnie przekłada się na kursy akcji spółek paliwowych, w tym PKN Orlen i Lotosu, które mają duży udział w portfelu blue chips. Zwróciłbym też uwagę na WIG20 wyrażony w dolarze, który zbliża się do szczytów z 2015 r. To pokazuje, że inwestorzy zagraniczni już wcześniej sugerowali nam, że jest szansa wejścia WIG20 na wyższe poziomy.
Czy to ostatnie zachowanie WIG20 można traktować jako zapowiedź jesiennych zwyżek?
Wiele zależeć tu będzie od nastawienia do rynków wschodzących. Jeśli MSCI EM przebije historyczny szczyt i będzie kontynuował wzrost, to mielibyśmy silny sygnał wsparcia dla WIG20. Można też na tę kwestię spojrzeć przez pryzmat cyklu koniunkturalnego. Najpierw drożeją obligacje, później akcje, a na końcu surowce. Wydaje mi się, że czas obligacji już się skończył. Akcje na rynkach bazowych – w USA i Niemczech są już drogie, ale na rynkach wschodzących dostrzegam jeszcze przestrzeń do zwyżek. Ponadto, patrząc na zachowanie JSW czy KGHM, wydaje się, że nadchodzi też czas surowców. Z drugiej strony główne banki centralne zaostrzają politykę monetarną, co z kolei stworzy dogodne warunki dla spółek finansowych. Mamy więc splot pozytywnych czynników, przemawiających za wzrostami wycen. Czynnikiem ryzyka będzie zachowanie rynków w USA i Niemczech, gdyż tam hossa jest na bardzo zaawansowanym etapie.