Za oceanem gorączka zakupów. Dow Jones notuje najlepszy początek roku od 1987 r. Mamy też najwyższe od wielu lat napływy do tamtejszych funduszy inwestycyjnych.
Jednym zdaniem: jesteśmy w zaawansowanym cyklu hossy. Widać przyspieszenie trendu i pojawiają się myśli, czy czeka nas większa korekta i do jakiego poziomu może sięgnąć. Chcę zwrócić uwagę na kilka czynników, które w krótkim terminie powinny wzmożyć ostrożność inwestorów. Przede wszystkim różnego rodzaju wskaźniki sentymentu czy technicznego wykupienia, które są na bardzo wysokich poziomach. Do tego liczba dni bez przynajmniej 5-proc. korekty na wielu indeksach, m.in. na S&P500. To pokazuje, że krótkoterminowo ten ruch jest zaawansowany. Styczeń zwykle jest sprzyjającym okresem do inwestowania, jednak ten ruch jest najsilniejszy z ostatnich kilkudziesięciu lat. Z podobnie silnym ruchem w krótkim terminie mamy do czynienia zwykle wtedy, kiedy trend wzrostowy się rozpoczyna, oraz w końcówkach trendów, kiedy następuje okres przyspieszenia i gotówka parzy inwestorów.
Za wzrostami stoją jednak fundamenty?
Można je wytłumaczyć poprawą zysków spółek, która rzeczywiście następuje, w USA będzie prawdopodobnie dwucyfrowa. Na rynkach wschodzących również jest coraz lepiej, więc są przesłanki fundamentalne do zwyżek. Ale wzrost zysków to jedno, a drugie to wyceny. Jeśli chodzi o rynki akcji, to one są na bardzo wyśrubowanych poziomach w przypadku niektórych indeksów, albo przynajmniej powyżej średniej. Jesteśmy w zaawansowanym cyklu hossy i jest dość drogo. Dlaczego więc inwestorzy kupują jeszcze akcje? Otóż gospodarka znajduje się w optymalnym wariancie: niskie stopy i inflacja, jednocześnie bardzo przyzwoity wzrost gospodarczy i poprawa zysków spółek. Dopóki to otoczenie się istotnie nie pogorszy, czy nie pojawią się inne elementy, które mogą zburzyć całą tę układankę, to inwestorzy nie będą uciekać z rynków akcji.
W USA stopy procentowe są od kilku miesięcy podnoszone, rosną również rentowności obligacji.
Obecne poziomy stóp procentowych nie są na tyle atrakcyjne, żeby zaczął się masowy przepływ gotówki z rynków akcji do obligacji. Natomiast niewątpliwie im wyżej będą rosły rentowności, a w USA są najwyższe od trzech lat, tym skłonność inwestorów do rozważenia jako alternatywy mocniejszego zaangażowania się na rynku obligacji będzie rosła.