Prawdopodobnie będą istniały tylko punkty wystawowe, gdzie będą prezentowane nowinki technologiczne. Coś na wzór Apple Store. Gdy klient będzie chciał porozmawiać z doradcą przed podjęciem ważnej decyzji finansowej, pewnie przeniesie się do wirtualnego oddziału, korzystając z technologii VR. Siedząc naprzeciwko urządzenia z dostępem do internetu będzie czuł się jak w nowocześnie urządzonym banku. Co więcej, jego rozmówca będzie mógł się znajdować w dowolnym miejscu, niekoniecznie w tradycyjnym biurze.
Na co dzień w ogóle nie będziemy mieli świadomości, że korzystamy z usług finansowych, zresztą niekoniecznie świadczonych przez banki – równie dobrze może to być Facebook, Apple czy dowolny fintech. Już teraz Amazon tworzy w USA supermarkety, w których można płacić w prosty sposób: wystarczy podejść do półki i wziąć wybrane rzeczy. Rachunki będziemy regulować także za pomocą wearables (smartwatche, opaski, inteligentne zestawy słuchawkowe, okulary, odzież), które dodatkowo zyskają funkcje wirtualnego asystenta i sterowania głosowego. Niedługo pewnie pojawią się implanty podskórne – mikroczipy, które m.in. będą pamiętały za nas kody dostępu. Eksperci podkreślają, że bankowość przyszłości to usługi świadczone w tle, bez udziału klienta, dostosowane do konkretnych potrzeb. Wyjeżdżamy za granicę – w drodze na lotnisko dostajemy ofertę zakupu polisy turystycznej czy wymiany waluty według korzystnego kursu.
Tylko co z naszą prywatnością? Rozliczne instytucje, w tym banki gromadzą ogromne ilości poufnych danych na temat naszych finansów, zachowań i przyzwyczajeń. Na razie nie do końca potrafią je wykorzystać. Ale szybko się uczą. I mają do dyspozycji nowoczesne technologie.