W ostatnich dniach wydawało się, że nie dojdzie do zaostrzenia sporu handlowego między Stanami Zjednoczonymi i Meksykiem. Czy są szanse na odwilż w kwestii wojny handlowej?
Jeśli chodzi o Meksyk, to jest to tak naprawdę jedynie kropla w morzu. Inwestorzy najbardziej boją się tego, co będzie się działo na linii Stany Zjednoczone – Chiny. Tutaj niestety sygnałów odwilży raczej wciąż nie ma. Powiedziałbym nawet, że jest wręcz przeciwnie. Sygnały, jakie wysyłają obie strony, raczej nieuchronnie prowadzą do dalszej eskalacji konfliktu. Z jednej strony Donald Trump mówi, że przedstawione zostały wszystkie argumenty i teraz piłeczka jest po stronie chińskiej i to właśnie ten kraj powinien podjąć odpowiednie działania. Tymczasem Chiny wskazują, że nie do końca podobają im się wynegocjowane kwestie, a Stany Zjednoczone zbyt stanowczo prowadzą rozmowy i Chiny liczą na to, że coś jeszcze ugrają. Mamy więc do czynienia z typowym impasem. Pytaniem otwartym jest czy pogorszenie koniunktury nie sprawi, że przestrzeń do uzyskania porozumienia między stronami się zwiększy. Być może przed końcem czerwca uda się ocieplić stosunki. Jak na razie jednak niewiele na to wskazuje. Inwestorzy jednak patrząc na to co wydarzyło się między Stanami Zjednoczonymi, a Meksykiem liczą, że podobnie będzie wyglądała sytuacja z Chinami. Osobiście jednak jestem co do tego sceptyczny.
Dlaczego?
Widać, że wojna handlowa spowalnia chińską gospodarkę ale jednocześnie można dostrzec, że również amerykańska gospodarka nie radzi sobie najlepiej w ostatnim czasie. To może dawać chińskim decydentom nieco więcej argumentów w negocjacjach z Trumpem.